We wtorek mieszkańcy Stanów Zjednoczonych wybierają nie tylko prezydenta. Walka toczyła się również o 435 miejsc w Izbie Reprezentantów i 34 miejsca w Senacie. Republikanie posiadają obecnie większość w Izbie Reprezentantów. Przewidywana wygrana Jima Justice'a doprowadzi Senat do podziału 50-50.
Partia, która zdobędzie większość po obu stronach Kapitolu, będzie miała większy wpływ na realizację własnego programu, niezależnie od tego, kto zasiądzie w Białym Domu. Jedna partia sprawująca kontrolę nad Izbą Reprezentantów, Senatem i Białym Domem miałaby szerokie uprawnienia do uchwalania ustaw.
Miejsce w Senacie w Wirginii Zachodniej przypadło Republikanom po odejściu na emeryturę byłego Demokraty Joe Manchina, który często ścierał się z członkami własnej partii, zanim został senatorem niezależnym. Justice również w przeszłości zmienił polityczne barwy. Dołączył do partii republikańskiej w 2017 roku ogłaszając to na wiecu Donalda Trumpa.
Czytaj więcej
Kandydatka Demokratów, Sarah McBride, która przez dwie kadencje pełniła funkcję senatora stanowego w Delaware, zdobyła miejsce w Izbie Reprezentantów. Została pierwszą transpłciową osobą wybraną do Kongresu.
Wybory w USA. Republikanie będą kontrolować Senat i Izbę Reprezentantów
Wstępne szacunki wskazują, że Republikanie utrzymają kontrolę nad miejscem w Senacie na Florydzie. Urzędujący Rick Scott, również były gubernator, został wybrany po raz pierwszy sześć lat temu. Startował przeciwko byłej kongresmence z Miami, Debbie Mucarsel-Powell, demokratce, która jako dziecko wyemigrowała z Ekwadoru. Przemawiając na wiecu, Scott zapowiadał, że Republikanie zdobędą większość w Senacie, a on zostanie wybrany na lidera.