Propozycje zmian w systemie rekrutacyjnym do armii przygotowało Biuro do spraw Programu „Zostań żołnierzem Rzeczypospolitej”, które działa od początku roku. Na jego czele stoi gen. bryg. Artur Dębczak. Jak napisaliśmy na początku roku w „Rzeczpospolitej”, otrzymał on zadanie od szefa MON zreformowania systemu werbunku do Sił Zbrojnych. Założenia zmian są już gotowe.
Generał zakłada uproszczenie i ujednolicenie procedur rekrutacyjnych. Zmiany, które pozwolą na ich wprowadzenie, powinny się znaleźć w nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej, która będzie gotowa jesienią. Nowe zasady być może będą obowiązywały od początku przyszłego roku.
Prostsza droga do wojska
Pierwszym etapem rekrutacji miałoby być złożenie przez kandydata aplikacji przez internet. Od tego momentu kandydat byłby sprawdzany przez WKU. Komenda umówiłaby go na spotkanie organizacyjne, w konkretnej lokalizacji blisko miejsca zamieszkania.
Generał zakłada, że powstałyby tzw. huby rekrutacyjne. W obiekcie wojskowym np. w WKU lub hostelu kandydaci do armii (zarówno do zawodowej służby zawodowej, uczelni wojskowej, jak i terytorialnej służby wojskowej WOT) przeszliby wstępną selekcję. W ciągu jednego–dwóch dni w jednym miejscu zaliczyliby badania lekarskie (podobne do tych, które odbywają się w trakcie kwalifikacji wojskowej), test psychologiczny (najważniejsze byłoby orzeczenie, czy kandydat może służyć z bronią), test z wychowania fizycznego. Tam odbyłaby się też wstępna selekcja do konkretnej jednostki wojskowej (dlatego w hubie mógłby się znaleźć np. podoficer z jednostki, która szuka kandydatów). Kandydaci do służby wojskowej mógłby w tym miejscu przenocować.
Obieg dokumentów odbywałby się w formie elektronicznej, aby zmniejszyć biurokrację.