Raport Najwyższej Izby Kontroli o szkoleniu podoficerów i szeregowych w jednostkach szkolnictwa wojskowego jest druzgocący dla resortu obrony narodowej. Opisuje absurdy i braki w wyposażeniu.
MON nie daje nadziei na radykalną poprawę sytuacji. Wiceminister ON Sebastian Chwałek w odpowiedzi na wnioski pokontrolne NIK przyznaje, że nie można spodziewać się „dokompletowania jednostek szkolnictwa wojskowego (JSW) w brakujący sprzęt wojskowy".
W odpowiedzi skierowanej do prezesa Mariana Banasia wskazuje, że ważniejsze są „priorytety dotyczące doposażenia jednostek ściany wschodniej, w tym 18. Dywizji Zmechanizowanej oraz Wojsk Obrony Terytorialnej".
Problem z kadrą
Kontrola NIK dotyczyła lat 2016–2018, ale została zakończona dopiero w kwietniu tego roku. Objęła ona jednostki podległe Dowództwu Generalnemu Rodzajów SZ. W tym czasie na jego czele stał generał Mirosław Różański, a od lutego 2017 r. Jarosław Mika. „Rzeczpospolita" jako pierwsza opisuje raport izby.
„W ocenie NIK szkolenie podoficerów i szeregowych zawodowych w jednostkach szkolnictwa wojskowego podległych Dowódcy Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych nie było prowadzone w sposób pozwalający na zgodne z potrzebami Sił Zbrojnych RP przygotowanie żołnierzy do realizacji zadań" – czytamy w raporcie.