Jak czytamy na stronie Prokuratury Krajowej, sprawa dotyczy odszkodowania za zniszczenie stodoły o powierzchni ponad 260 m2, do którego doszło w październiku 2020 r. z powodu huraganu. Przybyli na miejsce zdarzenia pracownicy Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Kolnie stwierdzili, że zniszczenia obiektu były na tyle duże, że nie nadawał się on do użytkowania. Firma ubezpieczeniowa wypłaciła rolnikowi niecałe 49 tys. zł, uwzględniając zużycie budynku w wysokości 56 proc.
Rolnik nie zgodził się z taką wyceną i skierował sprawę na ścieżkę sądową. Wskazywał, że budynek stodoły w stanie nowym został wyceniony na ponad 285 tys. zł, więc skoro ubezpieczyciel wycenił stopień jego zużycia na 56 proc., to należało przyjąć, że wartość stodoły w chwili jej zniszczenia wynosiła nieco ponad 125 tys. zł. Z uwagi na fakt, że zgodnie z umową ubezpieczeniową firma mogła wypłacić maksymalnie 105 tys. zł, właśnie takiej sumy domagał się rolnik.
Sąd Rejonowy zasądził na rzecz rolnika ponad 13 tys. zł wraz z odsetkami za opóźnienie, a równocześnie obciążył go kosztami sądowymi w wysokości ponad 2,8 tys. zł. Sąd oparł się na wyliczeniach biegłego, który oszacował wartość szkody na nieco ponad 62 tys. zł. - Zasądzona kwota była zatem różnicą między kwotą oszacowaną przez biegłego, a kwotą już wcześniej zapłaconą przez ubezpieczyciela - wyjaśnia PK.
Rolnik, który nie zgadzał się z wyrokiem, zaskarżył go do Sądu Okręgowego w Łomży, który oddalił apelację rolnika.Stwierdził, że biegły prawidłowo ocenił, że sposób ustalenia szkody powinien uwzględniać fakt, że w budynku zachowały się fundamenty, które można było wykorzystać przy jego odbudowie, co zmniejszało jej koszty.
Z wyrokiem Sądu Okręgowego w Łomży nie zgodził się Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, który skierował w tej sprawie skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego. Zarzucił w niej, że w sprawie faktycznie zastosowano tzw. regułę proporcjonalności, choć umowa ubezpieczenia nie przewidywała takiego mechanizmu.