Miasta prezydenckie (jest ich ok. 20) chcą, by ustawodawca umożliwił im staranie się o prawa powiatu. Twierdzą, że jedynie uzyskanie statusu miasta grodzkiego zagwarantuje im rozwój. Dowodem na to ma być przykład Wałbrzycha, który prawa powiatu odzyskał 1 stycznia 2013 r.
Szansą dla miast na ubieganie się o prawa powiatu jest senacki projekt nowelizacji ustawy o samorządzie powiatowym (druk nr 855). Przeszkodą – sceptyczne nastawienie do takiego rozwiązania Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.
Być jak Wałbrzych
Geneza problemu tkwi w przeprowadzonej pod koniec lat 90. reformie administracyjnej państwa, w wyniku której utworzono samorząd powiatowy i wojewódzki. Reforma podzieliła też miasta tzw. prezydenckie na dwie kategorie. Do pierwszej trafiły te, którym przyznano prawa powiatów. W drugiej znalazły się stolice powiatów ziemskich.
O ile w tych pierwszych wszystkie zadania publiczne są realizowane przez prezydenta miasta i radę, o tyle w drugich zadania są podzielone. Część ich realizują władze miasta, część – starostwa powiatowego.
– W rezultacie mamy podwójne domy kultury, biblioteki i administrację, a to dopiero wierzchołek góry lodowej – zauważa Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia. – Ważniejsze, że nie możemy samodzielnie zarządzać ulicami, prowadzić polityki oświatowej czy inwestycyjnej. Bez zgody starosty nie mam prawa postawić nawet znaku na swojej ulicy, a za infrastrukturę wodociągowo-kanalizacyjną w śladzie drogi powiatowej muszę płacić staroście horrendalne opłaty.