Rowery elektryczne w Polsce wyjeżdżają z niszy. W tym roku ich sprzedaż może znacznie przekroczyć 60 tys. sztuk – ustaliła „Rzeczpospolita".
Dziś, choć rodzimy rynek tradycyjnych jednośladów to przychody ponad 1 mld zł rocznie, to elektryki stanowią niewielką część tej kwoty. W 2016 r. kupiliśmy 10 tys. takich pojazdów (najnowsze dostępne dane). To ledwie niecały 1 proc. całego rynku rowerowego w naszym kraju i dwa razy mniej, niż kupują choćby Finowie, czy 12 razy mniej niż Włosi. Rok 2018 może być jednak przełomowy. Eksperci wierzą, że mamy potencjał, by dogonić Szwedów czy Duńczyków. Już teraz dynamika popytu na takie pojazdy w Polsce jest znacznie wyższa od globalnej średniej, która – według analiz PMR – do 2025 r. ma sięgać nieco ponad 6 proc. rocznie.
Czytaj także: Polacy przesiadają się na rowery elektryczne
W 2016 r. po produkty z tzw. kategorii e-bike sięgaliśmy o 60 proc. częściej niż jeszcze w 2015 r. A sprzedaż dalej szybko rośnie. Część firm z branży, z którymi rozmawialiśmy, przewiduje, że popyt na elektryki w bieżącym roku może wzrosnąć nawet czterokrotnie.
To nowa odsłona mody na elektromobilność. Rowery są obok samochodów i jeździków (hulajnogi, deskorolki) kolejnym rosnącym segmentem elektrycznej rewolucji w Polsce.