Na razie wszyscy oskarżają się nawzajem.
Nie wiadomo więc, czy w tym feralnym rejsie 5 maja 2019 roku to piloci byli nie dość wyszkoleni i popełnili kilka błędów, samolot miał wadę fabryczną, czy też może załoga nie zachowała się właściwie. To, co wiadomo, to że w samolot tuż po starcie uderzył piorun, ale w lotnictwie nie jest to niczym wyjątkowym. Tyle, że w tym przypadku spowodowało to utratę komunikacji radiowej z lotniskiem Szeremietiewo i wieżą kontroli lotów.
W dwa tygodnie po katastrofie rosyjska państwowa agencja informacyjna RIA napisała, że zawinił pilot, który pozwolił na załadowanie zbyt ciężkich ładunków, przede wszystkim dodatkowego paliwa oraz nie uruchomił blokady kół wówczas, gdy maszyna awaryjnie lądowała i potem popełniał błąd za błędem nie stosując się do obowiązujących procedur. Aerofłot odpowiedział na to oskarżenie zapewnieniem, że załoga zrobiła wszystko, co było możliwe, aby pasażerowie i załoga byli bezpieczni. Ta wersja została wstępnie potwierdzona przez rosyjskiego regulatora IAK. Jednak w grudniu 2019 IAK ostatecznie uznał, że kapitan maszyny, Denis Jewdokimow nie zastosował się do przepisów bezpieczeństwa. Nie został on jednak wówczas o nic oskarżony. Ostatecznie jednak za winnego uznany został przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych, która uznała za niewłaściwe jego zachowanie podczas awaryjnego lądowania, kiedy maszyna tuż po wylądowaniu zapaliła się.
Kapitan Jewdokimow odrzuca te zarzuty i uważa, że winna była wtedy wada fabryczna Suchoja, która miała niedoróbki techniczne. — Gdyby maszyna została wyprodukowana na czas i prawidłowo, takie wypadki nie mogłyby się wydarzyć — mówi teraz kapitan. Jego zdaniem już przy projektowaniu maszyny popełniono konstrukcyjne błędy. I przypomina, że po wielkiej fecie podczas Międzynarodowego Salonu Lotniczego w Farnborough pod Londynem w 2012 roku nastąpiła seria wypadków, w tym podczas lotów testowych na lotnisku Żukowskij pod Moskwą i podczas lądowania w Jakucku. — Nie wiem jakim cudem nie doszło wtedy do tragedii — mówi kapitan. Ale komisja nie dała wiary jego teoriom i jej przewodniczący Igor Krasnow uznał, że to niewłaściwe postępowanie Jewdokimowa było przyczyną wypadku Suchoja. Jego zdaniem samolot wylądował ze zbyt dużą prędkością, był przeciążony, a źle rozmieszczone ładunki spowodowały, że Suchoj, zanim potoczył się po ziemi trzykrotnie odbił się od pasa, uszkadzając przy tym podwozie, co z kolei spowodowało zapalenie się paliwa. Komisja jest zdania, że kapitan powinien zdecydować się na wykonanie dodatkowego okrążenia (go around) i chociaż częściowe zrzucenie nafty.
Kapitan twierdzi, że wykonanie tych manewrów nie było możliwe, ponieważ maszyna nie instrumenty na pokładzie nie reagowały właściwie. — Gdybyśmy tak zrobili, samolot ostatecznie zaryłby nosem w ziemi, bądź też przechylił się do tyłu, łamiąc ogon. W obydwóch przypadkach wszyscy na okładzie by zginęli — broni się Jewdokimow. Przyznaje on jednocześnie, że to nie uderzenie pioruna było bezpośrednią przyczyną katastrofy, ale wyłączenie wszystkich instrumentów na pokładzie. Wiadomo przecież, że wszystkie systemu zamontowane na pokładach Superjetów są zasilane elektrycznie i nie przewidziano tam awaryjnej mechanicznej kontroli — tłumaczył kapitan.