To pierwszy taki przypadek w siatce niemieckiego przewoźnika. Chociaż dojazd koleją, tam, gdzie to było uzasadnione (czyli dla linii nieopłacalne) pasażerowie jeżdżą już koleją.
Oczywiście na tych rejsach LH nie zarabiała, bo latali tam praktycznie jedynie pasażerowie przesiadkowi (97 proc.), a dodatkowo jeszcze znajdowała się pod naciskiem ekologów, aby obniżyć emisje CO2. Podobna sytuacja jest we Francji, gdzie do niektórych miast w kraju, dokąd można dojechać w dwie i pół godziny koleją połączeń lotniczych już nie ma. W dużej mierze także wycięło to z francuskiego rynku niskokosztową konkurencję Air France.