Dla rosyjskich lotnisk, które ucierpiały z powodu braku wpływów Rosjanie przeznaczyli 10,1 mld rubli. Według wyliczeń Ministerstwa Transportu Jewgienija Dietricha ruch lotniczy w Rosji spadł, zależnie od regionu, od 70 do 95 proc.
Ta pomoc nie jest jednak bezwarunkowa, więc nie dostaną jej wszyscy przewoźnicy. O pieniądze nie mogą się ubiegać na przykład te linie, które przeprowadziły masowe pracowników. Liczba graniczna, to 10 procentowe cięcie zatrudnienia. Czyli z listy beneficjentów pomocy publicznej automatycznie zostaną skreślone Nordwind, Pegas Fly, Azur, Royal Flight, Ifly, a nawet niskokosztowa Pobieda należąca do grupy Aerofłot.
A gdyby w lipcu, kiedy już mają ruszyć rosyjski rejsy zagraniczne, okazało się, że dalsza pomoc jest niezbędna, to przewoźnicy mogą liczyć na kolejne 30 mld rubli. Zdaniem właściciela linii S7, Władysława Filjewa, gdyby rząd rzeczywiście chciał wesprzeć przewoźników i doprowadzić do poziomu przewozów z 2019 roku, wsparcie finansowe musiałoby sięgnąć 400 mld rubli.
Pomoc przyznana do tej pory oznacza, że przewoźnik, któremu ona przysługuje wynosi 365 rubli na każdego utraconego pasażera. Jak podały „Wiedomosti" ta kwota nie jest przypadkowa i rząd brał pod uwagę utracone zarobki oraz konieczność spłaty rat leasingowych za wynajęte, ale nieużywane samoloty. Zdaniem Alexandra Fridlanda z State Scientific Research for Civil Aviation wsparcie państwa jest w tej chwili na poziomie 3,5 proc. realnie utraconych przychodów.