Jak podał we wtorek Urząd Transportu Kolejowego (UTK), w pierwszym kwartale punktualnie dojechało do końcowej stacji prawie 95 proc. pociągów pasażerskich i niemal połowa pociągów towarowych. Takich wyników w przyszłości można byłoby sobie tylko życzyć, jednak ta spektakularna poprawa nie jest bynajmniej wynikiem lepszej organizacji przewozów. To efekt radykalnego zmniejszenia liczby pociągów pasażerskich. Na torach nie było tłoku, więc dotychczasową skalę opóźnień udało się zmniejszyć. Zwłaszcza w przypadku składów towarowych: średni czas opóźnień zmalał się z 635 minut w marcu 2019 r. do 452 minut w marcu 2020 r.