Rosjanie boją się polskiego zakazu dla tirów. Pułapka się zamyka

Ponad 900 tirów rosyjskich utknęło na granicy Polski i Białorusi. Chcą jak najszybciej opuścić Polskę. We wtorek 30 maja ta granica się dla nich zamknie. W Rosji trwa gorączkowe poszukiwanie nowych tras. I liczenie strat.

Publikacja: 29.05.2023 15:44

Rosjanie boją się polskiego zakazu dla tirów. Pułapka się zamyka

Foto: Adobe Stock

Kiriłł Latinski, dyrektor handlowy SOTA Logistic mówi rosyjskiej gazecie "Kommersant", że nie czekając na oficjalny zakaz, Polacy już spowolnili wjazd rosyjskich i białoruskich tirów na swoje terytorium: „Nie ma żadnych oficjalnych ograniczeń. Nie słyszeliśmy o nich, najwyraźniej są to jakieś sztucznie stworzone bariery. Celnicy polscy zaczęli pracować wolniej”.

Rosyjski biznes już zaczął liczyć straty dla zamawiających transport. Postojowe to 100-150 euro na dobę. Ale kolejki na granicy to nie przestój, ale opóźnienie w tranzycie, a więc to koszt kilkaset euro na dobę, w zależności od umowy. W takim przypadku importerzy poniosą straty. A obecnie są to głównie importerzy rosyjscy, kupujący w Unii konieczne towary, części zamienne i inne jeszcze dozwolone produkty.

Operatorzy logistyczni z Rosji będą musieli wypracować nowe trasy zaopatrzenia. Alternatywa jest niewielka. Pozostały tylko kraje bałtyckie. A to z kolei doprowadzi do wydłużenia czasu dostaw z Europy do Rosji o co najmniej tydzień.

Czytaj więcej

Polska szykuje zakaz wjazdu dla ciężarówek z Rosji i Białorusi

„Wszyscy przewoźnicy na rosyjskich i białoruskich naczepach starają się jak najszybciej opuścić Unię. A to oczywiście stwarza sytuację pośpiechu tuż przy granicy, co po polskiej stronie nie układało się zbyt dobrze przez cały ten tydzień. Odprawa jednej ciężarówki była opóźniona o co najmniej kilka godzin - opowiada Grigorij Włastopulo z firmy przewozowej Optimałog.

Stoją wszyscy ci, którzy nadal współpracują z Unią Europejską. Stawki frachtu mogą teraz wzrosnąć 2-2,5-krotnie. Najprawdopodobniej czas tranzytu z UE wydłuży się dla Rosjan średnio o tydzień. Zapasowe opcje transferu zostaną wykorzystane bezpośrednio w Rosji, a nie na Białorusi. Czyli wraz z przekroczeniem granicy krajów bałtyckich koszty w naturalny sposób przerzucą się na klientów, którzy przerzucą je na konsumentów.

Jest tu jeden warunek - Litwa, Łotwa i Estonia także nie zamkną swoich granic dla rosyjskich tirów. 

Wojna na tiry

Polska inicjatywa jest odpowiedzią na działania Moskwy. 23 maja Duma Państwowa wystąpiła do rządu o zakaz tranzytu dla polskich ciężarówek przez terytorium Rosji. Władze zamierzają również zakazać zagranicznym przewoźnikom tankowania po lokalnych cenach detalicznych, ustalając dla nich koszt paliwa na poziomie Unii Europejskiej.

Kiriłł Latinski, dyrektor handlowy SOTA Logistic mówi rosyjskiej gazecie "Kommersant", że nie czekając na oficjalny zakaz, Polacy już spowolnili wjazd rosyjskich i białoruskich tirów na swoje terytorium: „Nie ma żadnych oficjalnych ograniczeń. Nie słyszeliśmy o nich, najwyraźniej są to jakieś sztucznie stworzone bariery. Celnicy polscy zaczęli pracować wolniej”.

Rosyjski biznes już zaczął liczyć straty dla zamawiających transport. Postojowe to 100-150 euro na dobę. Ale kolejki na granicy to nie przestój, ale opóźnienie w tranzycie, a więc to koszt kilkaset euro na dobę, w zależności od umowy. W takim przypadku importerzy poniosą straty. A obecnie są to głównie importerzy rosyjscy, kupujący w Unii konieczne towary, części zamienne i inne jeszcze dozwolone produkty.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Nowy Jork dociśnie kierowców. Przejazd 5. Aleją droższy od doby postoju pod PKiN
Transport
Miał być przełom, ale go nie ma. Boeing nie przekonał regulatora
Transport
Co z polskim samochodem elektrycznym? Chińczycy mogą się wycofać
Transport
Wystartowała psia linia lotnicza. Zwierzę poleci bez smyczy, kagańca i klatki
Transport
Lufthansa przyznaje się do błędu. Kawa i herbata będą za darmo
Transport
„Jak skok z drabiny na główkę”. Skąd się biorą i czym grożą silne turbulencje