W efekcie na pewno nie będzie to lato łatwe dla pasażerów. – Konsumenci muszą liczyć się z wieloma zakłóceniami w podróżach i z tym, że bilety lotnicze będą kosztowały więcej niż przed rokiem. Już teraz na większości tras trzeba zapłacić o ok. 30 proc. więcej niż w ubiegłym roku – ostrzega Henrik Hololei, dyrektor generalny ds. mobilności i transportu w Komisji Europejskiej, który odpowiada za transport lotniczy. Dodaje, że paliwo stanowi w tej chwili już nie 40, ale 60 proc. kosztów i nie widać powodów, dla których miałoby stanieć. To dlatego tak opornie idzie odbudowa siatki azjatyckiej z Europy.
– W sytuacji, kiedy linie europejskie nie mają możliwości przelotów nad Rosją, czas podróży na trasie Europa–Azja wydłuża się o dwie, trzy godziny, a zużycie paliwa jest większe o ok. 20 proc., nie ma co się dziwić, że po starych cenach nikt już raczej nie lata – tłumaczy Henrik Hololei.
Czytaj więcej
Zamiast jechać na wakacje, można zostać w pracy i jeszcze na tym zarobić - linia lotnicza Swiss zaproponowała swoim pilotom, że odkupi od nich do czterech dni wolnego. Zapłaci maksymalnie po 2,4 tysiąca franków za każdy dzień.
Jest więc drożej, a samoloty na trasach europejskich i długodystansowych są wypełnione do ostatniego fotela. I nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się zmienić.
Kolejnym utrudnieniem są strajki, których doświadczamy nawet po kilka razy w tygodniu. W ostatni poniedziałek pracy odmówili pracownicy naziemni na czterech niemieckich lotniskach. To dlatego na Berlin Brandenburg nie wylądował wtedy ani jeden samolot. We wtorek, 14 marca, zastrajkowali ich koledzy na paryskim lotnisku Orly. Francuzi zresztą nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w swoich protestach przeciwko reformie emerytalnej. Trzeba więc się liczyć z kolejnymi zakłóceniami.