Łańcuchy dostaw wciąż leczą rany po pandemii, ale robią to w sposób bardzo nierównomierny. Mówią o tym choćby liczone przez agencję Bloomberg indeksy cen morskich przewozów towarowych. O ile średnie koszty frachtu morskiego (na rynku spot) pomiędzy Chinami a zachodnim wybrzeżem USA oraz między Stanami Zjednoczonymi a Europą wróciły do poziomu z końcówki 2019 r., o tyle koszt morskiego przewozu towarów z Europy na wschodnie wybrzeże USA jest około dwóch razy wyższy niż przed pandemią (ale od szczytu z lata 2022 r. jest już o 47 proc. mniejszy).
Różnice między stawkami frachtu pomiędzy poszczególnymi regionami świata – zwłaszcza na bardzo zmiennym rynku spot – zależą jednak od bardzo wielu czynników. Oprócz aktualnego popytu na przewozy do najważniejszych zaliczają się ceny paliwa oraz koszty pracy. Przez to fracht z Europy może być droższy. Ale jego ceny mogą być podwyższone również ze względu na wyższy popyt, o którym świadczą dane o handlu zagranicznym. Wynika z nich na przykład, że w listopadzie 2022 r. import z UE do USA był o 21 proc. wyższy niż w takim samym miesiącu 2019 r.
Czytaj więcej
Ukraina będzie wypłacać rekompensaty za możliwe uszkodzenia statków cywilnych zawijających do jej portów — zapowiedział wicepremier Oleksandr Kubrakow. Ma to być zachęta do pobudzenia eksportu rolnego istotnego dla gospodarki kraju.
Tymczasem analitycy firmy Kearney prognozują, że decoupling, czyli systematyczne oddzielanie gospodarek i budowanie barier handlowych między Chinami a USA, może kosztować świat ekonomicznie od nieco poniżej 15 bln dol. do ponad 45 bln dol. do 2030 r. Największe jego koszty mogą ponieść gospodarki Azji oraz Australia, ale Europa też może być mocno poszkodowana. W najgorszym scenariuszu straty do 2030 r. będą bliskie rocznemu PKB Europy Zachodniej.
– Prawdopodobną konsekwencją ewentualnego zaostrzenia decouplingu będzie spadek wolumenów handlowych i osłabienie wzrostu gospodarczego w krajach rozwijających się, w tym w Polsce. Oznaczać to będzie pogorszenie się wyników finansowych firm, a także zwiększenie kosztów produkcji, ponieważ przedsiębiorstwa zmuszone będą do przejścia na mniej wydajne łańcuchy dostaw. W końcu może to prowadzić do wzrostu cen, inflacji i stóp procentowych – prognozuje Krystian Kamyk, partner zarządzający z polskiego oddziału firmy Kearney.