CNN informuje, że pilotom Boeinga 777 udało się wyrównać lot zaledwie 250 metrów nad taflą wody. Telewizja dotarła do pasażerów, którzy byli na pokładzie samolotu. Jednym z nich był Rod Williams, podróżujący razem z żoną oraz dwójką dzieci - 7-letnim synem i 10-letnią córką. Powiedział telewizji, że samolot tuż po starcie wydawał się lecieć normalnie, ale po chwili zaczął przez kilka sekund wznosić się z "niepokojącą prędkością". – Czułem się jak na kolejce górskiej. Pojawiły się krzyki. Wszyscy wiedzieli, że coś jest nie w porządku - powiedział Williams. Samolot szybko przestał się wznosić i zaczął gwałtownie spadać. Pilotom w końcu udało się poderwać nos maszyny i gwałtownie wyrównać lot. Według pasażera po 10 minutach personel zaczął uspokajać pasażerów, że "wszystko będzie dobrze", a samolot bez zmian kontynuował swój lot. Do San Francisco dotarł bez kolejnych problemów.