Po medialnej burzy, wywołanej drastycznym podniesieniem cen od 11 stycznia, PKP InterCity ogłosiło powrót do poprzednich stawek. Taki krok zapowiedział już wcześniej premier Mateusz Morawiecki, gdy okazało się, że droższe przejazdy koleją wywołały falę społecznego niezadowolenia mogącą obniżyć notowania rządu.
Mająca praktycznie monopol na dalekobieżne przewozy spółka uzasadniała zwyżki taryf (w pociągach TLK średnio o prawie 12 proc., w pendolino aż o blisko 18 proc.) koniecznością pokrycia rosnących kosztów spowodowanych inflacją, a zwłaszcza drożejącą energią, za którą musiałaby zapłacić w tym roku 1,5 mld zł, trzykrotnie więcej niż w 2019 r. Zdaniem ekspertów rynku decydenci nie wykorzystali jednak systemowych możliwości dla złagodzenia podwyżek, np. poprzez wyzerowanie podatku VAT.