Powrotny bilet z opcją powrotu tego samego dnia, gdyby drużyna „lwów Atlasu” jednak przegrała, bądź z bezpłatnym przedłużeniem do rozgrywek finałowych zaplanowanych na niedzielę 18 grudnia, kosztuje 450 euro. Marokańskie linie postawiły na tych trasach swoje największe samoloty szerokokadłubowe boeingi 787-9. Czyli są gotowe do przewiezienia ponad 9 tys. osób.
Okazuje się, że jest to w tej chwili najtańszy sposób dostania się do Kataru, tyle że z Maroka. Najtańszy bilet Air France z Paryża kosztuje w tej chwili już 2 tysiące euro i nie ma w nim możliwości zmiany daty powrotu. Zainteresowanie polskich kibiców, którzy chcieliby dolecieć jeszcze na zakończenie mundialu jest niewielkie. Bilet powrotny Qatar Airways z Warszawy to wydatek ok. 800 euro. Tyle samo trzeba zapłacić za podróż z przesiadką w Dubaju (czyli bilet łączony linii Emirates i flydubai).
Czytaj więcej
Niezależnie od wyniku meczu z Francją w najbliższą środę, 14 grudnia, Maroko pozostanie bohaterem tego Pucharu Świata. To, co już zrobili podopieczni trenera Walida Regragui, jest warte znacznie więcej niż kilkaset tysięcy euro wydane na promocję inwestowania w tym kraju, jaka trwa teraz w stacjach telewizyjnych w Europie Zachodniej.
Co ciekawe, nadal jeszcze na oficjalnych platformach można kupić bilety na mecze. Na półfinał Chorwacja-Argentyna kosztuje on 769 euro, na Maroko-Francja 800 euro, na rozgrywki o 3. miejsce 769 euro. Najdroższy jest oczywiście wstęp na stadion podczas meczu finałowego — ponad 3 tys. euro.