Według Urzędu Transportu Kolejowego (UTK) w IV kwartale punktualnych było prawie 92 proc. pociągów pasażerskich – o blisko 2 pkt proc. więcej niż kwartał wcześniej. Średni czas opóźnień wyniósł niewiele ponad 8 minut.
InterCity najgorsze
Na ten stosunkowo niezły wynik zapracowały jednak przede wszystkim pociągi na krótkich trasach. O ile bowiem punktualność SKM w Trójmieście wyniosła prawie 99 proc., a Warszawskiej Kolei Dojazdowej 99,6 proc., o tyle w przypadku InterCity spóźniała się przeszło jedna piąta pociągów.
To najsłabszy wynik ze wszystkich przewoźników pasażerskich. W dodatku gorszy niż w I i II kwartale ub.r., kiedy punktualność składów InterCity wynosiła odpowiednio 85,5 i 82,6 proc. III kwartał był w InterCity jeszcze gorszy, bo odsetek spóźnionych pociągów zbliżył się do jednej czwartej.
A dwa i trzy lata wcześniej, gdy jeszcze nie kursowało pendolino, a na głównych szlakach pasażerskich trwała modernizacja, punktualność była większa.
W II półroczu punktualność pogorszyły też Koleje Śląskie, Dolnośląskie i Mazowieckie. Spadła ona poniżej 90 proc., a więc poniżej średniej.