Przesiadka do elektrobusów

Rząd chce zbudować polski rynek elektrycznych autobusów wart 2,5 mld zł. Docelowo sprzedaż miałaby sięgnąć 1000 sztuk rocznie.

Aktualizacja: 21.02.2017 06:03 Publikacja: 20.02.2017 19:11

1000 autobusów elektrycznych za pięć lat w polskich miastach – taką wizję przedstawia Polski Fundusz Rozwoju, który w poniedziałek podpisał z 41 samorządami miast i gmin list intencyjny dotyczący współpracy w rozwijaniu elektromobilności. Porozumienie, w którym biorą udział także ministerstwa rozwoju i energii, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, zakłada budowę nad Wisłą rynku autobusów elektrycznych o wartości ok. 2,5 mld zł rocznie, który miałby stworzyć ok. 5 tys. nowych miejsc pracy.

Jak na razie ta perspektywa wydaje się dosyć odległa: w całej Polsce samorządy zakupiły i użytkują dopiero 23 elektryczne autobusy – dziesięć kursuje w Warszawie, sześć w Krakowie, po dwa w Inowrocławiu, Ostrołęce i Jaworznie oraz jeden w Lublinie.

Poniedziałkowe porozumienie jest elementem flagowego programu resortów rozwoju i energii, mającego rozwijać rynek samochodów elektrycznych i elektryfikować miejski transport publiczny przez zastępowanie autobusów z napędem spalinowym elektrycznym. Według wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego elektromobilność miałaby się stać „kołem zamachowym reindustrializacji polskiej gospodarki". – Dynamiczny rozwój branży e-busów to tysiące nowych, wysoko płatnych miejsc pracy dla polskich specjalistów, silny impuls innowacyjny dla gospodarki oraz zwiększenie zdolności eksportowych Polski – oznajmił w poniedziałek Morawiecki.

Podpisane porozumienie dotyczy także budowy infrastruktury ładowania aut na prąd, skoordynowanego udziału w pracach badawczo-rozwojowych czy przygotowania księgi dobrych praktyk przy wprowadzaniu w samorządach elektrycznego transportu miejskiego i samochodowego. – Chcemy być częścią światowego przemysłu pojazdów elektrycznych i stymulować powstanie nowego rynku w Polsce – powiedział Michał Kurtyka, wiceminister energii.

Chcą się przesiąść

Jak podał PFR, tylko samorządy biorące udział w podpisanym w poniedziałek porozumieniu zadeklarowały już chęć kupna 780 autobusów elektrycznych. Do liderów należy Warszawa, która kolejnych dziesięć autobusów ma otrzymać jeszcze w tym roku, a następnych dziesięć jest w trakcie przetargu. Ale na elektryfikację transportu publicznego nastawiają się także mniejsze miasta. Przykładem jest 90-tysięczne Jaworzno, które chce elektrobusami zastąpić połowę obecnej floty miejskiego przewoźnika.

W upowszechnieniu elektrycznych autobusów ma pomóc uruchomienie programu finansowania badań nad takimi pojazdami. Kluczowe znaczenie będzie także miało wykorzystanie doświadczeń polskich producentów. Polska należy do liderów w produkcji autobusów elektrycznych, a elektrobus produkowany przez Solarisa został laureatem prestiżowego konkursu „Bus of the Year 2017". – Najbliższe dwa–trzy lata będą w tym obszarze kluczowe dla naszej firmy, a pojazdy elektryczne staną się jednym z filarów naszej produkcji – zapowiedział Zbigniew Palenica, wiceprezes Solaris Bus & Coach na ubiegłotygodniowej konferencji w Warszawie.

Powróci „maluch"?

Jednak o ile program zwiększania nasycenia publicznego transportu elektrycznymi autobusami ma już realne podstawy, o tyle pomysł gwałtownego upowszechnienia elektrycznych samochodów osobowych, zapisany w „Planie rozwoju elektromobilności", wydaje się nierealny. Ministerstwo Energii założyło, że w 2025 r. w Polsce będzie jeździć milion aut elektrycznych. Wymagałoby to wykreowania ogromnego popytu na takie pojazdy. Zwłaszcza że w całym 2016 r. zarejestrowano w Polsce zaledwie 164 auta z zasilaniem wyłącznie bateryjnym.

Tymczasem minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział ogłoszenie na początku marca konkursu na projekt karoserii miejskiego samochodu elektrycznego, który miałby być produkowany w Polsce. – Będzie wsparcie dla przedsiębiorców, którzy wygrają taki konkurs – zapowiedział minister.

Samochody elektryczne sprzedają się wciąż w Polsce w śladowych ilościach, m.in. z powodu niewielkiej funkcjonalności (krótki zasięg), braku infrastruktury do ładowania i wysokich cen. Co prawda resort energii zakłada w latach 2019–2020 budowę sieci ładowarek w 32 aglomeracjach i na najważniejszych trasach. Później do samochodów elektrycznych miałaby się przesiadać administracja publiczna. Ale najbardziej niejasna jest kwestia finansowego wsparcia zakupu takich pojazdów.

W Europie Zachodniej rozwój rynku elektrycznych samochodów był i nadal jest stymulowany wysokimi dopłatami do zakupu. Przykładowo w Niemczech w ub. roku rząd zapowiedział program wspierania samochodów elektrycznych wart 1 mld euro, a od maja niemieccy kierowcy kupujący auta na prąd dostają zniżkę w wysokości 4 tys. euro na samochód zasilany wyłącznie prądem i 3 tys. euro przy zakupie auta hybrydowego typu plug-in. Mimo to ubiegłoroczna sprzedaż elektrycznych samochodów zmalała tam o 7,7 proc. w ujęciu rok do roku. Przy tym na początku roku 2016 w Niemczech zarejestrowanych było 25,5 tys. samochodów elektrycznych na łączną liczbę ok. 45 mln wszystkich aut osobowych.

Największym jak na razie europejskim rynkiem dla osobowych samochodów elektrycznych jest Norwegia, gdzie w ub. roku sprzedano 24,2 tys. sztuk. Choć odsetek posiadaczy elektrycznych samochodów jest tam największy na świecie, popyt zmalał w porównaniu z poprzednim rokiem o 6 proc.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia Czy wysoka cena jest najważniejszą barierą w zakupie auta elektrycznego?

Opinia

Aleksander Kierecki, redaktor naczelny portalu Infobus.pl

Podpisane porozumienie to ważne wydarzenie dla transportu publicznego w Polsce z kilku względów. Po raz pierwszy rządzący docenili rolę miejskiej komunikacji i odkryli szansę na rozwój całej gałęzi przemysłu. Do tej pory nikt nie zaproponował autobusowej branży tak systemowych rozwiązań. To jakościowa zmiana, zważywszy na dynamiczny skręt całego świata w kierunku elektromobilności. Największą siłą programu e-Bus jest jego interdyscyplinarność. Zaangażowanie w program dostawców energii, producentów i przede wszystkich finalnych odbiorców dobrze rokuje na przyszłość. Tym bardziej że teraz wiele miast korzysta z unijnych funduszy, które mogą pomóc w budowie infrastruktury.

Liczą się także udogodnienia na ulicach

O popycie na samochody elektryczne decydować będą nie tylko ich możliwości techniczne i cena, ale także wiele innych bonusów związanych z użytkowaniem takiego auta. To przede wszystkim różne udogodnienia niedostępne dla posiadaczy samochodów z napędem tradycyjnym, jak zwolnienia z opłat drogowych, możliwość wjazdu do zamkniętych stref w centrach miast, darmowe parkowanie czy jazda po pasach przeznaczonych dla autobusów. Najszybciej sprawdziły się w bogatej Norwegii, której władze oprócz gigantycznych zniżek na zakup aut zafundowały ich posiadaczom darmowe ładowanie baterii i jeszcze dofinansowywały budowę prywatnych stacji ładowania w domach. W rezultacie dziś w centrum Oslo trudno znaleźć wolną ładowarkę, a trzy czwarte samochodów jadących po buspasach to elektryczne osobówki.

W Polsce udogodnienia także zaczynają się pojawiać. Posiadacze samochodów elektrycznych mogą jeździć warszawskim Traktem Królewskim (trzeba najpierw złożyć wniosek o identyfikator), a we Wrocławiu bezpłatnie korzystają ze stacji szybkiego ładowania i są zwolnieni z opłat za parkowanie. Opłat parkingowych nie muszą także ponosić m.in. w Gdańsku, Toruniu i w Katowicach.

Transport
Kiedy pierwszy samolot wyląduje na CPK? Wiceminister Maciej Lasek zdradza datę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Transport
Europa łaskawsza dla spalinowców
Transport
Rosja zbudowała 15 razy mniej samolotów pasażerskich niż chciał Putin
Transport
Strajk na budowie nadzorowanej przez Putina. Nie ma pieniędzy na wypłaty
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Transport
Od najbliższej soboty pociągi pojadą szybciej na głównych trasach