Po bardzo szybkich i dobrze skomunikowanych decyzjach wprowadzających “lockdown” - które wraz z dyscyplina Polaków przyczyniły się do spowolnienia tempa rozwoju epidemii teraz czas na odmrożenie gospodarki. Politycy zarówno w oficjalnych, jak i nieoficjalnych rozmowach przyznają, że tempo będzie ostrożne. Bo jest jasne, że rząd ma tylko jedna szansę, by w bezpieczny sposób odmrozić gospodarkę. Inaczej czeka nas wkrótce druga fala epidemii i eksplozja zachorowań, a tego ani system służby zdrowia, ani Polacy mogą po prostu nie wytrzymać.
Daty w komunikacji rządu oznaczają pewna przewidywalność. Zawsze można się z nich wycofać, jeśli sytuacja będzie rozwijała się w negatywny sposób. Ale dla Polaków umęczonych izolacja i poczuciem niepewności co do przyszłości są bardzo istotne. Ostatnie dwa dni to przywrócenie przewidywalności jeśli chodzi o przyszłość, przynajmniej w sferze edukacji i sportu. Kolejne etapy w gospodarce - jak to opisywała “Rzeczpospolita” - będą wdrażane na podstawie spływających do KPRM danych dotyczących rozwoju epidemii i i tego, jak Polacy stosują się do zasad.
Dyskusja o zamrożeniu gospodarki i powrocie do normalności jest teraz dla Polaków najważniejsza. Dostrzegła to też opozycja. Na początku tygodnia jej kluczowi politycy, w tym Robert Biedroń, Włodzimierz Czarzasty, Krzysztof Gawkowski i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przedstawili własny harmonogram, z konkretnymi datami. Plan Biedronia nazywa się “Zdrowa Polska- Nowa Nadzieja”. W przesłaniu Lewicy jest hasło “bezpiecznego powrotu do pracy”.
Każdy plan niesie za sobą pewne ryzyko, dlatego musi być bezpieczny i dobrze przemyślany. Ponowny wybuch epidemii z duża intensywnością sprawi, że Polacy będą musieli ponownie pozostać w domach. I to po ciężkiej, już prawie dwumiesięcznej narodowej kwarantannie, bez perspektywy tym razem, że kolejny pobyt w izolacji nie potrwa trzy lub cztery miesiące. Ponownie policja będzie wypisywać mandaty za poruszanie się niezgodnie z zasadami. Gospodarka ponownie stanie w miejscu. Państwo może mieć kłopoty z finansowaniem kolejnych programów wsparcia dla firm i pracowników. To oznacza też koszty polityczne, bo opozycja dostałaby do ręki poważna amunicje do punktowania rządu. To wszystko sprawia, że premier Morawiecki i jego doradcy maja w zasadzie tylko jedna szanse, by odmrozić gospodarkę bez narażania się na gigantyczne koszty społeczne i polityczne. Epidemia i tak wywołała kryzys, którego polityczne, gospodarcze i społeczne konsekwencje będą widoczne przez lata.