Tel Awiw obawiał się, że zakotwiczenie okrętu pogorszy stosunki Izraela ze Stanami Zjednoczonymi w kontekście kryzysu na Ukrainie. Pojawiły się również obawy dotyczące ewentualnego szpiegostwa.
Rosyjski wniosek o umożliwienie pobytu okrętu wojennego w porcie w Hajfie wpłynął do doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, Yossi Cohena, przed miesiącem, ale dopiero dziś to ujawniono. Cohen poprosił o opinię ministra obrony Mosze Ya'alona, dowództwo sił specjalnych Izraela oraz służby bezpieczeństwa Szin Bet. Wszystkie opinie były negatywne. Prośba została odrzucona.
Yossi Cohen oświadczył, że Izrael stara się zachować neutralność w "konfrontacji mocarstw" w kwestii Ukrainy. Według niego obecność rosyjskiego okrętu wojennego w głównej bazie marynarki wojennej Izraela mogłoby stać się dla świata sygnałem, że Tel Awiw "na boku" dogadał się z Moskwą.
Izrael chce uniknąć dalszego rozdrażniania Stanów Zjednoczonych, które były niezadowolone i rozczarowane stanowiskiem Tel Awiwu, który nie poparł amerykańskiej propozycji, by Zgromadzenie Ogólne ONZ potępiło inwazję Rosji na Krym.
Z kolei izraelskie służby specjalne Szin Bet, odpowiedzialne za kontrwywiad i bezpieczeństwo wewnętrzne, obawiają się, że bazowanie rosyjskiego okrętu wojennego w Hajfie mogłoby ułatwić Rosjanom działalność szpiegowską w Izraelu. Istnieją bowiem powody, by sądzić, że podobna wizyta w ubiegłym roku była dla takiej działalności przykrywką.