Na początku lutego Aleksander Łukaszenko przekonywał, że Europa nie miałaby szans w starciu z białoruską i rosyjską armią. – Zanim oni się tam obrócą i przyślą tu jakieś wojska, będziemy już stali przy kanale La Manche – mówił. Po ponad dwóch miesiącach rosyjskiej inwazji w Ukrainie białoruski dyktator złagodził swoją narrację. – Nikomu nie zagrażamy i nie zamierzamy zagrażać. Nie będziemy tego robić. Nie możemy grozić, gdyż wiemy, z kim mamy do czynienia. Rozpamiętywanie jakiegoś konfliktu, jakiejś wojenki na zachodzie absolutnie nie jest w interesie państwa białoruskiego – powiedział w czwartek w obszernym wywiadzie, którego udzielił Associated Press. Za sprawą amerykańskiej agencji po raz pierwszy od wybuchu wojny trafił do światowych mediów.