Mieszkańcy Luizjany nie mają wątpliwości: gdy tylko BP ostatecznie upora się z wyciekiem, dziennikarze wyjadą, a o tragedii, która dotknęła Nowy Orlean i okolice, media będą przypominać tylko przy okazji kolejnych rocznic
Zanim 20 kwietnia doszło do eksplozji na platformie wiertniczej Deepwater Horizon, mieszkańcy Nowego Orleanu i okolicznych miejscowości cieszyli się, że w dużej mierze udało im się podnieść po przejściu katastrofalnego huraganu Katrina. W 2005 roku zabił on ponad 1,5 tys. osób, doprowadził do zalania większej części miasta i ogromnych strat materialnych. Zdaniem wszystkich rozmówców „Rz” wyciek ropy jest jednak dużo gorszy. Doprowadzając do największej w historii Stanów Zjednoczonych katastrofy ekologicznej, zmusi bowiem wiele osób do pożegnania się z biznesem, dotychczasowym stylem życia lub do opuszczenia ukochanej Luizjany. Mieszkańcy Nowego Orleanu i okolic zwracają uwagę nie tylko na martwe ptaki, krewetki czy żółwie, ale też na rodziny, które zostały bez pracy, i rybaków, którzy z rozpaczy i braku perspektyw odbierają sobie życie.