W czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że testy wykazały obecność koronawirusa SARS-CoV-2 u kolejnych 34 151 osób - to najwyższa dobowa liczba nowych przypadków od początku epidemii. W związku z sytuacją epidemiczną rząd wprowadzi kolejne ograniczenia praw obywatelskich i możliwości prowadzenia działalności gospodarczej.
Zamknięte zostaną przedszkola i żłobki (z wyjątkami), wielkopowierzchniowe detaliczne sklepy budowlane i meblowe oraz salony fryzjerskie i kosmetyczne. Zaostrzone zostaną limity osób mogących jednocześnie przebywać w miejscach kultu religijnego oraz dużych sklepach. Działalność obiektów sportowych zostanie ograniczona wyłącznie dla sportu zawodowego. Te i dotychczas wprowadzone obostrzenia mają obowiązywać od najbliższego weekendu do 9 kwietnia.
O coraz częściej odnotowywanym brytyjskim wariancie koronawirusa mówił w rozmowie z WP.pl prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Jego zdaniem pacjenci nie powinni koncentrować się na innych objawach niż do tej pory. - Ból gardła występował również w poprzednim okresie, tylko być może był maskowany przez silniej występujące inne objawy - mówił.
- W momencie, gdy sprawa dotyczy przede wszystkim ludzi młodych, koncentrujemy się na tych objawach, a nie naduszności, która tak naprawdę jest objawem świadczącym o zaawansowaniu choroby, o zajęciu płuc. Jeśli płuca nie są zajęte i nie mamy duszności, koncentrujemy się na objawach łagodniejszych i prędzej je zgłaszamy, idąc do lekarza. Więc nie demonizowałbym tej zmiany obrazu klinicznego - dodał.