Gambit Fidela Castro

Uważający siebie za prezydenta Białorusi dyktator Aleksander Łukaszenko nie jest taki głupi, na jakiego wygląda.

Aktualizacja: 26.08.2021 17:14 Publikacja: 26.08.2021 16:13

The Mariel boatlift – tak amerykańskie media nazwały trwający od 15 kwietnia do 31 października 1980

The Mariel boatlift – tak amerykańskie media nazwały trwający od 15 kwietnia do 31 października 1980 r. masowy exodus uchodźców z Kuby do USA. Łącznie do Ameryki przybyło 124 779 imigrantów kubańskich

Foto: Florida Keys--Public Libraries CC BY 2.0

Zamiast bawić się w propagandową wymianę ciosów z Zachodem, zastosował podstęp wymyślony cztery dekady temu przez Fidela Castro. Kubański (także samozwańczy) przywódca genialnie wykorzystał pułapki, jakie tworzy zachodnia poprawność polityczna.

Pod koniec lat 70. XX w. gospodarka kubańska, ściśle powiązana handlem z krajami RWPG i pomocą ekonomiczną z ZSRR, zaczęła dotkliwie odczuwać radzieckie zaangażowanie w wojnę w Afganistanie. Na Kubie obłożonej przez Amerykanów od ćwierćwiecza embargiem handlowym zaczęło brakować dosłownie wszystkiego. Spowodowało to znaczny wzrost napięcia wewnętrznego w kraju i serię spektakularnych ucieczek Kubańczyków za granicę.

Jednak najdotkliwszym ciosem wizerunkowym dla reżimu była ucieczka pięciu obywateli w samym centrum kubańskiej stolicy. 1 kwietnia 1980 r. niejaki Hector Sanyustiz staranował autobusem ogrodzenie peruwiańskiej ambasady w Hawanie. W autobusie było jeszcze czterech innych jego towarzyszy. Stojący na ulicy przed ambasadą kubańscy strażnicy otworzyli ogień w kierunku autobusu. Jeden strażnik zginął w krzyżowym ogniu z ochroną ambasady. Mimo nacisków Hawany, rząd Peru udzielił uciekinierom azylu politycznego.

To wydarzenie tak rozzłościło Fidela Castro, że na początku kwietnia 1980 r. ogłosił, że wszyscy Kubańczycy, którzy chcą wyemigrować do USA, mogą swobodnie, beż żadnych konsekwencji prawnych wypłynąć na własnej łodzi z położonego na zachód od Hawany portu Mariel. Ludzie długo się nie namyślali. Jak trudna była sytuacja w kraju, świadczy fakt, że już w następnych dniach na amerykańskich wodach terytorialnych pojawiła się „armada" ok. 300 łodzi, pontonów i tratw, na których do USA płynęło kilka tys. Kubańczyków. Taki napływ azylantów okazał się katastrofą dla amerykańskich służb imigracyjnych.

Tym bardziej że kubański reżim nie ukrywał, że przekazuje Amerykanom specjalny prezent. Na łodziach płynęli wypuszczeni z więzień szczególnie groźni przestępcy kryminalni oraz niebezpieczni pacjenci zwolnieni ze szpitali psychiatrycznych. 71 proc. uchodźców stanowili najgorzej wykształceni Kubańczycy, których Fidel nazywał gusanos (robakami) lub escoria (śmieciami). Spośród 124 tys. „Marielitos", ponad 1700 zostało natychmiast aresztowanych przez amerykańskie służby graniczne, a 587 osób zatrzymano w obozach imigracyjnych, ponieważ nie miały one rodzin w USA i zgodnie z prawem imigracyjnym musiały czekać na prywatnego sponsora.

Fidel Castro postawił administrację prezydenta Jimmy'ego Cartera w niezwykle kłopotliwej sytuacji. W ciągu zaledwie kilku dni tak eksponowana od ponad dwóch dekad przez amerykańskich polityków troska o prawa Kubańczyków zamieniła się w paniczny lęk przed ich napływem. Miami z dnia na dzień zamieniło się w przesiąknięte przestępczością kubańskie getto. Sam Castro nazywał ich w swoich przemówieniach „kubańską mafią z Miami". Największa panika zapanowała wśród Kubańczyków żyjących w USA od lat. Nikt nie wiedział, czy w gigantycznym tłumie uciekinierów nie kryją się nasłani przez Castro zabójcy, którzy mieli wymordować dawne elity reżimu Fulgencia Batisty. Paradoksalnie to Amerykanie kubańskiego pochodzenia zaczęli naciskać na Biały Dom, żeby zablokować napływ nowych uchodźców lub żeby osadzać ich w specjalnych obozach, gdzie mieli przejść żmudną procedurę weryfikacji tożsamości.

Ale jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, przed kamerami i obiektywami fotoreporterów zjawiły się hieny polityczne. Zgrani, zapomniani,  często skorumpowani lokalnymi układami koniunkturaliści, którzy wyczuli okazję, żeby na nowo zbić kapitał polityczny, stając w obronie aresztowanych przez INS kubańskich kryminalistów. Przeliczyli się. Amerykanie poparli zaostrzenie polityki imigracyjnej i w listopadzie tego samego roku wybrali na prezydenta wrogiego otwartym granicom byłego gubernatora Kalifornii Ronalda Reagana.

Fidel Castro wygrał tę rozgrywkę. Kubański exodus (łącznie 124,7 tys. ludzi) zakończył się podpisaniem porozumienia kubańsko-amerykańskiego w październiku 1980 r. Nikt więcej z amerykańskiej klasy politycznej nie mówił już o konieczności otwarcia amerykańskich granic dla masowego napływu uchodźców politycznych i ekonomicznych.

Zamiast bawić się w propagandową wymianę ciosów z Zachodem, zastosował podstęp wymyślony cztery dekady temu przez Fidela Castro. Kubański (także samozwańczy) przywódca genialnie wykorzystał pułapki, jakie tworzy zachodnia poprawność polityczna.

Pod koniec lat 70. XX w. gospodarka kubańska, ściśle powiązana handlem z krajami RWPG i pomocą ekonomiczną z ZSRR, zaczęła dotkliwie odczuwać radzieckie zaangażowanie w wojnę w Afganistanie. Na Kubie obłożonej przez Amerykanów od ćwierćwiecza embargiem handlowym zaczęło brakować dosłownie wszystkiego. Spowodowało to znaczny wzrost napięcia wewnętrznego w kraju i serię spektakularnych ucieczek Kubańczyków za granicę.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 938
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 937
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 936
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 935
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 934