Chłopiec, pochodzący z miasta Kayseri w środkowej części kraju, przesiedział już za kratkami dwa lata. Sprawa wyszła na jaw, gdy do więzienia przybyli na inspekcję posłowie z komisji praw człowieka tureckiego parlamentu. Chłopiec poprosił jednego z nich o wizytówkę, po czym napisał do niego list z prośbą o pomoc. Okazało się, że zaraz po wydaniu wyroku do sądu wpłynął wniosek apelacyjny. Mimo upływu ponad dwóch lat apelacja nie została jednak do tej pory rozpatrzona. Komisja praw człowieka zapowiada, że dopilnuje wyjaśnienia tego przypadku. Jak podkreślił jej rzecznik, w Turcji były przypadki morderców, których skazywano na niższe wyroki.
Według organizacji Inicjatywa na rzecz Swobody Wypowiedzi na początku ubiegłego roku w tureckich więzieniach przebywało 198 dzieci w wieku 13 – 17 lat. W większości byli to mali Kurdowie, których uwięziono za udział w protestach separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Obrońcy praw człowieka wskazują, że tego typu praktyki podważają tureckie aspiracje do Unii Europejskiej.
– Nie ma możliwości, żeby naraz wprowadzić w życie wszystkie standardy europejskie i je egzekwować – mówi jednak „Rz” dr Adam Szymański, ekspert ds. Turcji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Są to procesy długotrwałe, dotyczące nie tylko prawa, ale również zmian w mentalności ludzi oraz tradycji, które odgrywają dużą rolę zwłaszcza w centralnej i wschodniej Turcji. Jeśli jednak spojrzymy na Turcję sprzed dziesięciu lat i dzisiejszą, dostrzeżemy kolosalną różnicę – podkreśla.