Obecnie w PE Polskę reprezentuje 50 parlamentarzystów. Ale po wejściu w życie traktatu lizbońskiego w grudniu 2009 r. nasz kraj zyskał dodatkowego europosła. Formalnie jednak trzeba było czekać na ratyfikację traktatu przez kraje UE. Jako ostatnia procedurę dokończyła Belgia, zaledwie kilka tygodni temu. – Oczekiwanie było męczące – nie ukrywa Arkadiusz Bratkowski z PSL, któremu przypadło miejsce w PE.
Po przeliczeniu głosów wyborców na 51 mandatów okazało się, że dodatkowy ma przypaść PSL, które szczególnie duże poparcie miało na Lubelszczyźnie. Dlatego europosłem początkowo miał zostać Edward Wojtas, działacz ludowców z tego regionu. 10 kwietnia 2010 r. zginął w katastrofie smoleńskiej. Następny pod względem zdobytych głosów był właśnie Bratkowski, w 2009 r. członek zarządu województwa lubelskiego. Perspektywa zmiany miejsca pracy na Brukselę okazała się dla niego mało szczęśliwa. – Po ubiegłorocznych wyborach samorządowych koledzy uznali, że skoro lada moment się przeprowadzam, lepiej zawczasu zmienić skład zarządu, by nie dokonywać roszad w trakcie kadencji – opowiada. Dlatego ze stanowiska w zarządzie województwa trafił na przynoszącą mniej pieniędzy funkcję przewodniczącego sejmiku. Zaznacza też: – Wcześniej miałem realny wpływ na decyzje istotne dla województwa.
Teraz jednak Bratkowski na brak prestiżu i uposażenia nie będzie narzekał (pensja polskich eurodeputowanych to prawie 8 tys. euro plus prawie 300 euro za dzień uczestnictwa w posiedzeniach). Dziś w Państwowej Komisji Wyborczej odbierze zaświadczenie o przysługującym mu mandacie. Jego zaprzysiężenie odbędzie się prawdopodobnie 12 grudnia w Strasburgu.