Pomagała jej mama i siostra Andrzeja oraz bracia Jadwigi.
Po urodzeniu Oliwii Jadwiga zdała maturę i za namową koleżanki pojechała na wakacje do Włoch. Miała być tylko dwa, trzy miesiące, trochę zarobić i wrócić. Po jej wyjeździe Andrzej coraz więcej pił. – Przez pierwsze dwa miesiące Jadzia często dzwoniła, pytała o córeczki, zapewniała, że bardzo za nimi tęskni – opowiada pani Barbara.
Nagle przestała się kontaktować. Rodzina wiedziała tylko, że pracuje gdzieś na południu Włoch, w okolicach Fogii. W mediach pojawiły się informacje, że w tym rejonie Polacy są potwornie wykorzystywani. – Zaczęłam myśleć o najgorszym – opowiada pani Barbara. Wydzwaniała po różnych organizacjach, dopytując o Jadwigę. Dowiedziała się, że córka jednej z mieszkanek Przemyśla pracuje na południu Włoch i związała się z tamtejszym policjantem. Podała jej ostatni adres Jadwigi. Policjant okazał się wyjątkowo życzliwy. Po kilku tygodniach przekazał informację, że Jadwiga czuje się dobrze, ale nie ma zamiaru wracać do Polski.
Córka zadzwoniła do mamy z pretensjami, że nasyła na nią karabinierów. – Później się rozpłakała i zaczęła opowiadać, że związała się z Włochem i jest na jego utrzymaniu – wspomina pani Barbara. Jak to bywa na południu Włoch, zabronił jej pracować. Córka uspokajała jednak mamę, że jest jej dobrze. Prosiła, by opiekowała się jej córeczkami. Zapewniała, że tęskni, ale jeszcze nie może wrócić.
– Na mnie spoczął obowiązek wychowania wnuczek. Muszę im zastąpić mamę – wspomina babcia. Tym bardziej że ich ojciec wyjechał do pracy w Grecji. Ostatni raz odezwał się w grudniu. Rodzina postanowiła, że dzieci muszą mieć uregulowaną sytuację prawną. Oliwia została u babci Basi. Siostra Andrzeja Joanna wraz z mężem są rodziną zastępczą Zuzi. – Ona jest nasza – mówi pani Joanna.
Dziewczynki chodzą do przedszkola, Oliwia w Przemyślu, Zuzia w pobliskiej Żurawicy. Spotykają się co weekend u babci Barbary. Mama rzadko, ale dzwoni. Chciała przyjechać i zobaczyć córki. – Odradziłam – mówi stanowczo pani Barbara. Boi się, że przyjazd mamy na kilka dni tylko rozdrażniłby dzieci. Ma jednak nadzieję, że w córce obudzą się instynkty rodzicielskie. – Byle szybko, póki dzieci są małe i może jeszcze z nimi nawiązać kontakt.