Wojny rodziców uderzają w dzieci

Niezależnie od tego, czy dorośli są ze sobą czy się rozeszli, powinni pamiętać, że dziecko ma dwoje rodziców – przypomina rzecznik praw dziecka.

Publikacja: 18.03.2014 01:23

Połowa z 50 tys. interwencji w jego biurze to sprawy związane z rozwodami. Kampania „Jestem mamy i taty" ma zwrócić uwagę na sytuację dzieci.

– Jednym z najważniejszych czynników, które wpływają na rozwój dziecka, jest pozytywny obraz każdego z rodziców – mówi Małgorzata Ohme, psychoterapeuta dziecięcy.

Kilka dni temu do redakcji „Rz" zadzwonił 35-letni mieszkaniec Wielkopolski. Trzy lata temu rozstał się ?on z partnerką, z którą ma dwójkę dzieci. – Tylko przez kilka tygodni po rozpadzie związku mogłem się z nimi widywać, potem była partnerka oskarżyła mnie o molestowanie córki. Choć prokuratura sprawę umorzyła, wciąż nie mam kontaktu z dziećmi – opowiada.

Podobnych spraw jest więcej. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, przyznaje, że da się zaobserwować wiele podobnych spraw. – Często są one zbieżne z postępowaniem rozwodowym – zauważa. Dodaje, że najczęściej układ dowodowy w takich sprawach nie pozwala na postawienie zarzutów, ale też nie da się udowodnić, że zawiadomienie było fałszywe.

W najnowszej kampanii rzecznik praw dziecka chce zwrócić uwagę na problemy dzieci rozwodzących się rodziców. W spotach chłopiec wylicza: „Nos mam po tacie, a piegi po mamie". „Zawsze będzie należał tak samo do mamy i do taty" – mówi nastolatek.

Do rzecznika często piszą same dzieci o tym, że są wciągane w sprawy rozwodowe rodziców. – Piszą o manipulowaniu, ograniczaniu kontaktów z drugim rodzicem czy wymuszaniu poparcia dla jednej ze stron – zauważa Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Dodaje, że dzieci proszą o pomoc, bo nie chcą być kartą przetargową w rozgrywkach opiekunów.

Małgorzata Ohme ostrzega, że dzieci, u których budowany jest negatywny obraz rodzica, mają obniżone poczucie własnej wartości, większą wrażliwość, ale też pojawiają się u nich różne zaburzenia. – Dziecko, które jest wciągane w spory dorosłych, nie może zajmować się własnym światem, relacjami z kolegami czy tym, co stresuje go w szkole, bo jest zajęte sprawami dorosłych, które go przerastają – tłumaczy Ohme. Dodaje, że są to tak dorosłe sprawy, tak trudne, że dzieci sobie kompletnie z nimi nie radzą. – One są wtedy potwornie obciążone. Ten ich plecak to górski plecak dorosłego człowieka, który na dwa tygodnie wybiera się w góry, i te dzieci taki ciężar noszą na co dzień – dodaje Ohme.

Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają pontyfikat papieża Franciszka?
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Miliony za śmieci na koszt mieszkańców gminy.
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Społeczeństwo
Kruche imperium „Królowej Zakopanego”