Darczyńca musi wpłacić pieniądze na konto obdarowanego albo przesłać mu pocztą. Inaczej skarbówka nie zgodzi się na zwolnienie z podatku. Niestety, podatnicy ciągle o tym zapominają.
– Ożywienie na rynku mieszkaniowym po wprowadzeniu kredytu 2 proc. spowodowało, że wiele osób zbiera środki na własne lokum i pyta o podatkowe skutki rodzinnych darowizn. Często jednak interesują się rozliczeniem z fiskusem już po dokonaniu darowizny i okazuje się, że nie spełnili formalnych warunków zwolnienia z podatku – mówi dr Piotr Sekulski, doradca podatkowy w kancelarii Outsourced.pl.
Przypomnijmy, że to zwolnienie jest dla najbliższej rodziny (tzw. grupa zerowa). Zgodnie z art. 4a ustawy o podatku od spadków i darowizn bez daniny są darowizny dla małżonka, zstępnych (dzieci, wnuki), wstępnych (rodzice, dziadkowie), pasierba, rodzeństwa, ojczyma i macochy. Jeśli wartość darowizny nie przekroczy 36 120 zł, nie trzeba nic zgłaszać skarbówce (przy liczeniu limitu sumujemy wartość majątku nabytego od tej samej osoby w roku, w którym nastąpiło ostatnie nabycie, oraz w ciągu pięciu poprzednich lat). Powyżej limitu składamy w urzędzie formularz SD-Z2 (chyba że nabycie następuje w formie aktu notarialnego). Mamy na to sześć miesięcy. Przy darowiźnie pieniężnej jest dodatkowy warunek. Jeśli przekroczy 36 120 zł, musi być potwierdzona przelewem. Przepisy mówią o udokumentowaniu jej dowodem przekazania na rachunek nabywcy lub przekazem pocztowym.
Czytaj więcej
Zwiększą się limity kwot wolnych od podatku. To konsekwencja inflacji. Minister finansów przedstawił projekt rozporządzenia w tej sprawie.
I z tym warunkiem jest najwięcej problemów. Jakie błędy popełniamy? – Najczęściej pieniądze są przekazywane z ręki do ręki, a dopiero później wpłacane na rachunek. Albo darczyńca przelewa je od razu na konto sprzedawcy mieszkania. Niestety, w obu sytuacjach fiskus nie zgadza się na ulgę – mówi Piotr Sekulski.