Błędy w ochronie Donalda Trumpa. Polskie służby powstrzymałyby zamachowca

Rodzime procedury dotyczące ochrony wizyt VIP-ów i zabezpieczenia masowych imprez gwarantują, że atak podobny jak na prezydenta USA nie mógłby się zdarzyć.

Publikacja: 16.07.2024 04:30

Donald Trump jako kandydat na prezydenta nie jest tak dobrze chroniony, jak urzędujący prezydent

Donald Trump jako kandydat na prezydenta nie jest tak dobrze chroniony, jak urzędujący prezydent

Foto: AFP

20-letni Thomas Matthew Crooks, strzelec amator, bez przeszkód z dachu zakładów przemysłowych odległych o 120–150 m od sceny, z której na wiecu wyborczym przemawiał kandydat na prezydenta USA Donald Trump, oddał do niego kilka strzałów, zanim został zabity przez ochronę. Zamach o włos, a byłby skuteczny. Eksperci i funkcjonariusze polskich służb wskazują na karygodne wręcz zaniedbania Secret Service podczas wiecu Trumpa. I wyliczają: nie sprawdzili i nie zabezpieczyli dachów okolicznych budynków – a to podstawa, nie „zneutralizowali” zamachowca, zanim zaczął strzelać, a było to możliwe.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie w USA. Strzały podczas wieczoru wyborczego Donalda Trumpa

– Podstawowy błąd to dopuszczenie do tego, że zamachowiec mógł wejść na dach budynku i ze stosunkowo niewielkiej odległości od trybuny, na której występował prezydent Trump, mógł dokonywać ostrzału. To się nie powinno zdarzyć – komentuje gen. Adam Rapacki, twórca CBŚ, były wiceminister MSWiA.

A jeden z byłych szefów policji, który pracował przy zabezpieczeniu wizyt VIP-ów, dodaje:

– Dopuszczenie, by z dachu padły strzały, to wręcz nonszalancja. U nas nie do pomyślenia. Sprawdzamy budynki w promieniu nawet kilkuset metrów, mysz się nie prześliźnie – zapewnia.

W operacje zapewnienia bezpieczeństwa jest angażowanych kilka tysięcy policjantów

Mimo zmieniających się w Polsce rządów procedury zabezpieczania wizyt zagranicznych gości czy wielkich imprez są w miarę stałe.

Sprawdzany jest obszar w promieniu kilkuset metrów wokół miejsca uroczystości – mieszkania, strychy, a nawet studzienki kanalizacyjne

W przypadku np. amerykańskich prezydentów – a w Polsce gościło ich kilku – od Busha seniora, przez Baracka Obamę, Donalda Trumpa, a w zeszłym roku Joe Bidena – zasadą jest, że plan zabezpieczenia jest przygotowywany w ścisłej współpracy z osobistą ochroną – Secret Service, i to ona nadaje ton. Polskie służby – kiedyś BOR, dziś SOP i policja, mają do wykonania gigantyczną pracę. W takie operacje jest angażowanych kilka tysięcy policjantów.

Kluczowe jest „rozpoznanie posesyjne” oraz terenu, czego w USA zabrakło.

– Sprawdzany jest obszar w promieniu kilkuset metrów wokół miejsca uroczystości – mieszkania, strychy, a nawet studzienki kanalizacyjne, czy ktoś nie umieścił w nich np. ładunków wybuchowych. Tak było podczas wizyty Donalda Trumpa w Warszawie w 2017 r., wtedy prezydenta USA.

Czytaj więcej

Wizyta Donalda Trumpa: Wyzwanie dla służb polskich i USA

– Teren był bardzo trudny – plac Krasińskich (wskazali go Amerykanie) – także dlatego, że zbiegały się tu trzy „nitki” kanalizacji, a wejście do studzienek było nawet pół kilometra dalej. Policjanci przeczesali kanały, a potem stali przy włazach non stop – opowiada nam jeden z szefów tamtego zabezpieczenia.

Okoliczne dachy – wszystkie, z których potencjalnie możliwy był strzał, obstawili snajperzy i „obserwatorzy” – i to norma. – Promień kilkuset metrów wolnej przestrzeni, skąd jest możliwość oddania strzału – wskazuje nasz rozmówca.

W USA policji przekazywano sygnały, że ktoś nieuprawniony wchodzi na dach

W USA rozstawienie snajperów zawiodło. Zamachowiec, co widać z nagrania sprzed ataku, klęczał na dachu, nie krył się, a zanim zaczął strzelać, na chwilę się wyprostował, spojrzał, pochylił i oddał strzały.

– U nas wystarczyłoby 30 sekund, żeby snajperzy dostali informację od dowódców zabezpieczenia i już by go „zdjęli” – wskazuje jeden z antyterrorystów.

– W USA policji przekazywano sygnały, że ktoś nieuprawniony wchodzi na dach, więc natychmiast powinny być podjęte działania, żeby to zweryfikować, i tego człowieka stamtąd ściągnąć – podkreśla gen. Rapacki. – 20-latek miał raczej podstawowe umiejętności strzeleckie, to amator, a nie wytrenowany snajper. Pytanie, czy były wcześniej sygnały o jego skłonnościach do irracjonalnych zachowań, przygotowaniach do zamachu – mówi generał.

Prezydent Trump był pod wrażeniem ochrony jego wizyty w Polsce w 2017 r. Dowódca zabezpieczenia (ówczesny wiceszef KSP Andrzej Krajewski) otrzymał od niego imienne podziękowanie

Dlaczego Secret Service się nie popisał? – Kluczem jest poziom zabezpieczenia i ochrony. Sądzę, że były prezydent ubiegający się o urząd, nie ma takiej ochrony jak urzędujący, więc była mniej liczna i nie tak skuteczna – ocenia gen. Rapacki. Jest coś jeszcze: Secret Service narzekał na cięcia etatów, redukcję kosztów. – Być może przez to skupiają się na zabezpieczeniu strefy „zero”, a słabiej jest z pozostałymi strefami – wskazuje Adam Rapacki.

Prezydent Trump był pod wrażeniem ochrony jego wizyty w Polsce w 2017 r. Dowódca zabezpieczenia (ówczesny wiceszef KSP Andrzej Krajewski) otrzymał od niego imienne podziękowanie.

Zagrożenia zamachem pojawiały się np. w związku z przyjazdem papieża Jana Pawła II

Mieliśmy w Polsce Euro 2012, szczyty unijne i NATO, wizyty prezydentów mocarstw i papieży – bez wpadek.

Imprezy z dużą ilością VIP-ów to przedsięwzięcie gigantyczne, trudne, wymagające potężnego zaangażowania. – Nasze służby mają wypracowane metody zabezpieczeń w zależności od analizy ryzyk, tego jaki VIP przylatuje, jaki jest program pobytu. Są aktualizowane na bieżąco do zmieniającej się rzeczywistości – wskazuje gen. Rapacki.

Zagrożenia się pojawiały np. w związku z przyjazdem papieża Jana Pawła II (po 2000 r.), kiedy służby zdobyły informacje, że jest przygotowywany na niego zamach.

Szaleńców nie brakuje, jedni działają z pobudek ideowych, inni, bo chcą zaistnieć, i pokazać się w mediach

generał Adam Rapacki

– Wszyscy zostali postawieni na nogi, żeby zlokalizować ludzi, którzy planowali taki zamach. Dzięki intensywnym działaniom udało się zlokalizować i odpowiednio wcześniej zatrzymać grupę ludzi, którzy się do tego przymierzali. Należeli do pewnego quasi-kościoła, mieli do dyspozycji broń i materiały wybuchowe – wspomina gen. Rapacki.

Także w przeddzień Euro 2012 – jak wspomina – przyjazd do Polski szykowali inni chcący wywołać niepokoje. – Na granicy zabezpieczyliśmy broń i materiały wybuchowe – wspomina gen. Rapacki, i zaznacza, że realnych zagrożeń było więcej. – Nie wolno lekceważyć nawet mało prawdopodobnych sygnałów, trzeba weryfikować. Szaleńców nie brakuje, jedni działają z pobudek ideowych, inni, bo chcą zaistnieć, i pokazać się w mediach – podsumowuje były szef MSWiA.

20-letni Thomas Matthew Crooks, strzelec amator, bez przeszkód z dachu zakładów przemysłowych odległych o 120–150 m od sceny, z której na wiecu wyborczym przemawiał kandydat na prezydenta USA Donald Trump, oddał do niego kilka strzałów, zanim został zabity przez ochronę. Zamach o włos, a byłby skuteczny. Eksperci i funkcjonariusze polskich służb wskazują na karygodne wręcz zaniedbania Secret Service podczas wiecu Trumpa. I wyliczają: nie sprawdzili i nie zabezpieczyli dachów okolicznych budynków – a to podstawa, nie „zneutralizowali” zamachowca, zanim zaczął strzelać, a było to możliwe.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Niezidentyfikowany obiekt nad Polską. Policja: Jest w naszej dyspozycji
Materiał Promocyjny
Bezpiecznik ekosystemu OZE
Służby
W Warszawie masowo padają ptaki. Jest komunikat służb. Uwaga na komary i meszki
Służby
Coraz więcej spraw dotyczących nadużyć uprawnień przez żołnierzy na granicy
Służby
Marywilska 44. Rusza rozbiórka i oględziny spalonej hali
Służby
Odsetki dzielą zdezubekizowanych. Niektórzy je otrzymali, ale rozstrzygnięcia bywają różne