Czworonożni saperzy w doglach

Polski wywiad w Afganistanie odnosi sukcesy także dzięki psom saperom szkolonym w Kazuniu

Publikacja: 23.11.2012 19:40

Denzel

Denzel

Foto: MON

Czy praca sapera może być zabawą? Może. – Bo pies saper właśnie w czasie pracy się bawi – tłumaczy sierżant Arkadiusz Mendel, saper z 2. Mazowieckiego Pułku Saperów w Kazuniu.

W jednostce tej – jako jedynej w polskich Wojskach Lądowych – służy 18 psów, które są w stanie wywąchać materiały wybuchowe, amunicję i broń. Dlatego wraz ze swoimi przewodnikami saperami wyjeżdżają na misje do Afganistanu.

Buty są najważniejsze

W poprzednim roku w czasie afgańskiej misji zginął pies Roki. Jego szczątki powróciły do kraju. Zostały złożone przed budynkiem plutonu przewodników psów, na terenie jednostki wojskowej w Kazuniu.
– Roki zginął przez przypadek, w wypadku drogowym – wspomina jego przewodnik, starszy kapral Krzysztof Poneta. Kilka tygodni wcześniej ten owczarek niemiecki prawdopodobnie uratował życie kilku osobom. – Na poboczu drogi w jednej z wsi, którą kontrolowaliśmy, wskazał miejsce, gdzie została zakopana mina pułapka – dodaje żołnierz.

Wojskowe zwierzęta, jak ich przewodnicy, mają swoje regulaminowane umundurowanie i wyposażenie. Chodzą w doglach (czyli psiej odmianie gogli), a na łapach noszą buty z oddychającą membraną. Mają też specjalne kamizelki chłodzące, a także bojowe kamizelki przeciwodłamkowe. – Okulary chronią psie oczy przed wszechobecnym w Afganistanie pyłem. Buty chronią opuszki łap przed rozpalonymi słońcem kamieniami lub asfaltem. Psy pocą się przez łapy, dlatego ochraniacze z membraną są dla nich tak ważne – wyjaśnia sierżant Paweł Paluch.

W czasie każdej półrocznej zmiany polskich wojsk w Afganistanie (obecna jest już 12.) biorą udział cztery pary saperskie – przewodników i psów.

Uczestniczą oni w patrolach, w czasie których kontrolowane są samochody, a także ubrania i rzeczy osobiste miejscowej ludności. Nawet gdy kierowca nic nie wiezie w aucie, pies potrafi wyczuć zapach, który człowiek nosi na sobie, bo wcześniej przewoził w aucie lub dotykał substancji chemicznych, z których konstruowane są domowej roboty bomby.

Pies jest w stanie bezbłędnie wskazać osoby, które miały styczność z niebezpiecznymi substancjami. Takimi ludźmi zajmują się następnie oficerowie naszego wywiadu wojskowego. Sprawdzają, czy wytypowana osoba figuruje w rejestrach osób poszukiwanych, a także kontrolują ich mieszkania i warsztaty. Niekiedy okazuje się, że ukryte są tam materiały wybuchowe lub broń. Najczęściej niebezpieczne rzeczy ukryte są w skrzyniach lub w bagażu.

Jak mówią żołnierze, każdy z psów, które uczestniczyły w misji, ma na swoim koncie po kilkadziesiąt trafnych wskazań.

Afgańscy rebelianci najczęściej wykorzystują najpopularniejsze materiały wybuchowe, m.in. trotyl, pentryt, ale do produkcji urządzeń wybuchowych używają także dostępnych na rynku nawozów sztucznych. Konstruują tzw. improwizowane urządzenia wybuchowe (IED) o olbrzymiej sile rażenia. Zostawiają je zwykle przy drogach. Siła eksplozji takiej bomby może zniszczyć nawet transporter opancerzony.

Wojsko nie ma informacji, ile składów materiałów wybuchowych zostało zlikwidowanych dzięki pomocy psów saperów. Pewne jest, że tylko w czasie ostatniej półrocznej zmiany nasi żołnierze przejęli ponad 100 improwizowanych urządzeń wybuchowych (IED), 30 ton komponentów do produkcji bomb oraz 285 min, rakiet, granatów ręcznych i przeciwpancernych.

Ciągle poznają zapachy

Dla Plutonu Przewodników Psów Saperskich pracują owczarki niemieckie i belgijskie. – To psy, które najszybciej się uczą – mówi sierżant Paluch.
Wojsko kupuje psy w czasie aukcji od hodowców, zwykle mają one co najmniej dziesięć miesięcy. – W pierwszej kolejności przechodzą testy, badane są także przez weterynarza – opisuje starszy kapral Wojciech Karbowski. Sprawdza się np., czy nie boją się strzałów, czy potrafią biegać po śliskiej nawierzchni, nie czują strachu przed ciemnymi, zamkniętymi pomieszczeniami.

Do wojska rekrutowane są psy łagodne. – Zrównoważone, spokojne, odporne na stres. Zresztą takimi samymi cechami powinien charakteryzować się także przewodnik – dodaje sierż. Mendel.

– Ważne jest i to, czy pies potrafi się bawić. Bo praca psa odbywa się w formie zabawy – dodaje sierż. Paweł Paluch.

Pies, który pozytywnie przejdzie selekcję, przez cztery miesiące jest szkolony. – Uczymy go posłuszeństwa oraz rozpoznawania zapachów. Pies poznaje 11 podstawowych zapachów materiałów wybuchowych, ale także np. proch, który znajduje się w amunicji – dodaje Mendel. Pies uczy się zapachów na prawdziwych próbkach materiałów wybuchowych. – Tak naprawdę w trakcie służby nauka nigdy się nie kończy. Na misji dodatkowo poznaje zapachy niespotykanych u nas mieszanek wybuchowych – dodaje żołnierz.

Pies jest szkolony przez swojego przewodnika. Jak zaznaczają żołnierze, pomiędzy człowiekiem i psem powstaje silna więź. – To jest tak, że pies musi ufać mnie, a ja jemu. Nieprawdą jest to, że wysyłamy psa do przeszukiwania obiektów, a sami pozostajemy w bezpiecznej odległości. Pies przez cały czas pracuje ze mną, jest na smyczy w odległości 1–2 metrów – opowiada żołnierz. Normą jest także to, że po misji przewodnik zabiera psa do domu.

– Pies zwykle pracuje kilkanaście minut. Dla niego to jednak wysiłek, taki jak dla nas przebiegnięcie kilku kilometrów. Potem przez ok. 20 minut musi odpoczywać, w tym czasie bawi się np. piłką – opowiadają saperzy.

Co roku pies przechodzi tzw. certyfikację. Staje na komisji lekarskiej, przechodzi testy, które określają, czy jest zdolny do dalszej służby.

Pies służy w wojsku przeciętnie sześć, siedem lat. – Nasze pieski szybko się starzeją, bo pracują w ciężkich warunkach – opowiadają żołnierze. Potem pies przechodzi na emeryturę. W pierwszej kolejności może trafić w ręce swojego przewodnika.
Pluton Przewodników Psów 2. Pułku Saperów w Kazuniu został utworzony pięć lat temu.

Czy po wycofaniu się polskiej armii z Afganistanu zostanie zlikwidowany? – Na pewno nie, dzisiaj wiemy, że się sprawdził. Stał się stałym elementem pułku – mówi oficer Dowództwa Wojsk Lądowych.

Być może po zakończeniu misji psy wojskowe będzie można zobaczyć w portach lotniczych w czasie sprawdzeń pirotechnicznych.

Bo psy nie tylko służą w wojsku, ale także w innych służbach, np. Biurze Ochrony Rządu i Straży Granicznej.

W policji służy ich najwięcej – aż 1,5 tysiąca. To psy patrolowe, tropiące, nauczone wyszukiwać m.in. narkotyki, a także ludzkie ciała. Ciała potrafią wywąchać nie tylko zakopane pod ziemią, ale także schowane pod wodą.

Policyjne psy potrafią przyporządkować zapach pozostawiony na miejscu przestępstwa, np. zdjęty z kierownicy samochodu, zapachowi potencjalnego sprawcy.

Służba Celna ma psy szkolone do poszukiwania materiałów odurzających (jest ich ok. 50) oraz tytoniu (ok. 70). Policjanci ścigający narkobiznes zapewniają, że psy nigdy nie są faszerowane środkami odurzającymi. Zapachy narkotyków poznają ze specjalnych, często syntetycznych, próbek.

Czy praca sapera może być zabawą? Może. – Bo pies saper właśnie w czasie pracy się bawi – tłumaczy sierżant Arkadiusz Mendel, saper z 2. Mazowieckiego Pułku Saperów w Kazuniu.

W jednostce tej – jako jedynej w polskich Wojskach Lądowych – służy 18 psów, które są w stanie wywąchać materiały wybuchowe, amunicję i broń. Dlatego wraz ze swoimi przewodnikami saperami wyjeżdżają na misje do Afganistanu.

Pozostało 93% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Służby
Dwa zarzuty dla byłego komendanta głównego policji. Chodzi o granatnik na komendzie
Służby
Niezidentyfikowany obiekt latający przy wschodniej granicy. „Teksty pisane cyrylicą”
Służby
Niezidentyfikowany obiekt nad Polską. Policja: Jest w naszej dyspozycji
Służby
W Warszawie masowo padają ptaki. Jest komunikat służb. Uwaga na komary i meszki