Flis: samorządowcy w wyborach jak akwizytorzy

Startując w wyborach, kandydaci znani lokalnie przynoszą korzyść i partii, i sobie. Nawet jeśli nie zdobędą mandatu

Publikacja: 22.09.2011 03:14

dr Jarosław Flis

dr Jarosław Flis

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Rz: Pisaliśmy wczoraj o samorządowcach, którzy startują do parlamentu (Samorządowcy tłumnie uciekają na Wiejską). Jest ich aż 1172. Mają szanse?

dr Jarosław Flis, socjolog z UJ:

Jak policzyłem, niespełna 70 takich kandydatów z czterech wielkich partii jest na tzw. biorących miejscach. To zapowiada słabsze odświeżenie krwi w parlamencie w porównaniu z wyborami 2007 r., gdy w sejmikach dochodziło do wymiany nawet jednej czwartej klubów radnych PO (zjawisko dotyczyło w jakiejś mierze też PiS). Bo i nie do końca o to chodzi, ale o przelanie na partie popularności samorządowców. Ruch jest dwukierunkowy – w 2010 r. do samorządu chciał przejść co dziesiąty parlamentarzysta. Ale wtedy ci mniej znani chcieli zamienić Sejm na realną władzę wójta, burmistrza czy prezydenta. Teraz wśród samorządowców na biorących miejscach jest tylko dwóch wójtów, a wśród kandydatów wielkich partii – ani jednego prezydenta miasta.

Partiom trudno znaleźć dobrych kandydatów na listy spoza polityki

Liczba startujących samorządowców świadczy o próbach przelania ich popularności na partie na ogromną skalę?

Skala jest duża, ale sam mechanizm wykorzystywany od dawna. Nawet największym partiom ciężko znaleźć na listę dobrych kandydatów spoza polityki, a poza tym po co brać zupełnie anonimowych? Ci znani lokalnej społeczności działają z korzyścią dla listy, ale i dla siebie. Nie liczą na mandat, są akwizytorami, którzy mają przyciągnąć elektorat. A przy okazji utrwalą swój wizerunek, sprawdzą aktualne poparcie przed kolejnymi wyborami do samorządu.

Jaki wizerunek? Tych, którzy naobiecywali, czego to nie zrobią w swoich gminach, a teraz chcą je opuścić?

Takie są ścieżki kariery i dla wyborców nie jest to szczególnie zaskakujące. Te reguły obowiązują na całym świecie, prezydent George W. Bush też był wcześniej gubernatorem Teksasu. To dla wieloletnich samorządowców także swoista próba – czy można przejść na wyższy szczebel teraz czy w następnej kadencji.

Z blisko 100 wójtów i burmistrzów na listach ponad połowę wystawia PSL.

To podstawowa strategia ludowców. Wyborcy spoza wielkich miast głosują nie na polityków z telewizji, lecz na znanego sobie człowieka.

Niedoszacowanie ludowców w sondażach bierze się właśnie z tego, że wyborcy nie głosują na abstrakcyjne PSL, o co pytają ankieterzy, ale na konkretnych ludzi.

Na listach mamy kilku takich samorządowców jak Katarzyna Piekarska. To byli posłowie, którzy „przezimowali" w sejmikach. Mogą się bać?

Nie sądzę, tak daleko pamięć wyborców nie sięga. To po prostu znani uniwersalni politycy wykorzystywani przy różnych okazjach.

Żonglowanie politykami może budzić niesmak wyborców. Możliwość łączenia mandatu posła z pracą w samorządzie wyklarowałaby sytuację?

Nie tędy droga. Przed dekadą posłowie ograniczyli w ten sposób samorządową konkurencję, ale też wzmocnili pozycję lokalnych polityków. Dziś mieliby w swych okręgach niewielkie szanse w starciu z popularnymi burmistrzami czy prezydentami. Ruch Obywatele do Senatu jest też swego rodzaju by-passem. Uzdrowienie sytuacji tkwi w zmianie filozofii działania wielkich partii, od podporządkowywania do partnerstwa. Ale to zmiana najtrudniejsza do przeprowadzenia.

Rz: Pisaliśmy wczoraj o samorządowcach, którzy startują do parlamentu (Samorządowcy tłumnie uciekają na Wiejską). Jest ich aż 1172. Mają szanse?

dr Jarosław Flis, socjolog z UJ:

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Sądy i trybunały
Czego brakuje w planie Adama Bodnara na neosędziów? Prawnicy oceniają reformę
Sądy i trybunały
Będzie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. Ujawniamy plany reformy
Matura i egzamin ósmoklasisty
Jakie warunki trzeba spełnić, aby zdać maturę 2025?
Sądy i trybunały
Sędzia Waldemar Żurek pozwał Polskę. Chce miliona złotych
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Prawo rodzinne
Resort Bodnara chce dać więcej czasu rozwodnikom. Szykuje zmianę w prawie