Heraldyka w samorządach

Im symbol gminy prostszy, tym dostojniejszy – uważają heraldycy. Włodarze mają pomysły często kiczowate.

Aktualizacja: 30.12.2012 11:05 Publikacja: 30.12.2012 08:12

Heraldyka w samorządach

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Gmina Chojnice od ponad 20 lat używa  herbu. W jego promocję sporo zainwestowała. Sygnuje nim większość materiałów promocyjnych i urzędowych. Ostatnio zapragnęła mieć sztandar.

Ogłoszony przez gminę konkurs na projekt sztandaru pozostał nierozstrzygnięty. Samorząd zgodnie z procedurą przesłał propozycję komisji heraldycznej przy Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Ta wytknęła, że obecny herb gminy nie może pojawić się na sztandarze, bo jest niezgodny z zasadami heraldyki. Zakwestionowała m.in. trzy puste kolorowe pola w herbie oraz umieszczonego w nim tura, który już funkcjonuje w herbie miasta Chojnice. Gmina musi więc poprawić herb, nim wróci do tematu sztandaru.

– Powstała dziwna sytuacja. Mamy herb, który jest w obrocie prawnym, ale nie możemy go używać na sztandarze – wzdycha wicewójt  gminy Chojnice Piotr Stanke.  W gminie analizują, czy może być sztandar bez herbu. O wyjaśnienie wystąpią do ministra.

Podobny problem miała gmina Bytów. Zdecydowała się jednak poprawić herb i nadać m.in. nowy kształt  murom obronnym, dachom i basztom. Swoje herby w tym roku poprawiły m.in. Rewal, Kościerzyna i Dobrzany. Wcześniej gmina Baranów na Lubelszczyźnie. Wizerunek „głowy baraniej wprost z rogami po bokach" zastąpił „lampart wspięty ukoronowany" – herb rodu Firlejów, założycieli i właścicieli miejscowości. Robert Litwinek, sekretarz gminy Baranów, wyjaśnia, że batalia w komisji heraldycznej trwała dwa lata. Nie kwestionowała wyboru lamparta na figurę heraldyczną, ale były zastrzeżenia do m.in. barw, układu graficznego i poziomu plastycznego godła herbowego. W gminie przyznają: teraz herb zrobił się dostojniejszy.

Połowa nieprawidłowa

Henryk Seroka, historyk Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, autor licznych publikacji dotyczących heraldyki, wyjaśnia, że z herbami samorządu terytorialnego był kłopot już od momentu odzyskania przez Polskę niepodległości. Niemal 20 lat zajęło władzom II Rzeczypospolitej przyjęcie właściwych uregulowań prawnych, a kiedy uruchomiono proces zatwierdzania herbów opracowanych na podstawie gruntownych badań, wybuchła wojna.

W PRL herbami władza się nie przejmowała. Ustawa o odznakach i mundurach z 1978 r. pozwalała mieć herb  tylko miastom i województwom, normując, że  może nim być znak nawiązujący do historii bądź tradycji albo do współczesnych zdarzeń i osiągnięć charakterystycznych dla danego miasta lub województwa.

Dopiero ustawa o samorządzie terytorialnym z 8 marca 1990 r. wprowadziła pojęcie herbu gminy. Nie precyzowała jednak, jak ma wyglądać i do czego nawiązywać. Nie było też żadnych informatorów, okólników ani wytycznych. W rezultacie gminy problem próbowały rozwiązać same. Przy pomocy miejscowego plastyka, czasem uczniów, ogłaszając konkurs na herb.

W Ustce spierano się nawet o kształt piersi syreny na herbie miasta.

– I teraz są wśród nich zarówno piękne obrazki, jak i koszmarki, ale z prawidłami heraldyki nie mają nic wspólnego – mówi Alfred Znamierowski,  założyciel Instytutu Heraldyczno-Weksylologicznego (firmy projektującej herby dla samorządów) i członek ministerialnej komisji heraldycznej.

Porządkowanie prawa

Nieco porządku wniosła znowelizowana w 1998 r. ustawa o odznakach i mundurach, która określiła, że jednostki samorządu terytorialnego mogą ustanawiać własne herby, flagi, emblematy oraz insygnia i inne symbole w zgodzie z zasadami heraldyki, weksylologii (nauka o sztandarach i chorągwiach), a także miejscową tradycją historyczną. Wzory te wymagają opinii ministra właściwego do spraw administracji publicznej. Jako ciało opiniodawczo-doradcze do spraw tej materii ustanowiono komisję heraldyczną. Działała od 2000 r.

– Do tego czasu ten proces był poza wszelką kontrolą. Teraz jest trochę lepiej, jednak przepisy w tej materii ukierunkowane są na dowolność i pogłębiają chaos. Nie ma czytelnej koncepcji systemu komunikacji wyrażanej za pomocą znaków herbowych przez samorządy i ich relacji ze znakami państwa – dowodzi Henryk Seroka.

Według Alfreda Znamierowskiego prawidłowe herby ma tylko nieco ponad 40 proc.  gmin wiejskich. Reszta to herby nieprawidłowe, powstałe przed 2000 r., ich motywem są pstrokate krajobrazy, wielobarwne obrazki, przesycone symboliką, z różnymi odcieniami tego samego koloru, niedopuszczalnymi elementami, np. nazwami lub datami.

Prawidłowy herb powinien być dziełem sztuki i nawiązywać do historii

– Jest też kilkadziesiąt gmin, powiatów i pięć województw, które posługują się herbami mimo negatywnej opinii komisji heraldycznej. To województwa: pomorskie, podkarpackie, lubuskie, świętokrzyskie, warmińsko-mazurskie – wylicza Alfred Znamierowski.

Henryk Seroka uważa, że to pokazuje, z jaką nonszalancją urzędnicy państwowi podchodzą do heraldyki samorządowej.

– Najpierw minister opiniuje negatywnie herb województwa, a potem bierze udział w uroczystości wręczenia sztandaru  z herbem, którego nie zaakceptował. Jak to oceniać? – pyta dr Henryk Seroka.

Ryba w wersji fit

Procedura uchwalania herbu rozgrzewa jednak lokalne społeczeństwa. W Giżycku mieszkańców podzielił problem, czy leszcze w herbie miasta powinny być grubsze czy chudsze. Radnych Mikołowa – spór o ilość piór na hełmie herbowego rycerza. W Ustce kształt piersi syreny. W Koszęcinie  jedni na niebieskim tle widzieli kosz, inni koszęciński zamek z nutką w bramie – nawiązanie miejscowego zespołu pieśni i tańca. Ostatecznie nie bez oporów i przy pomocy heraldyka uchwalono, że w herbie będzie sylwetka Kuźnika symbolizującego tradycje kuźnicze miasteczka.

Od dziesięciu lat właściwy herb starają się uchwalić władze gminy Czempin. Pierwszą propozycję komisja heraldyczna odrzuciła w 2003 r. Do tematu włodarze wrócili  po czterech latach. Dotychczasowy ma sporo szczegółów (trzy strzały łucznicze, jakieś drzewo, cztery gwiazdy Dawida, łódź o osobliwym kształcie). Zdaniem heraldyków niezgodnie z zasadami. Komisja odrzuca kolejne projekty, urzędnicy je poprawiają. Ostatnio sprawa rozbiła się o wizerunek strzał. Komisja uznała, że są nieproporcjonalne, narysowane w sposób nieheraldyczny.

–  Nie odpuszczamy, walczymy – mówi Aleksandra Marciniak, sekretarz gminy.

Co na to herardyka

Jak ma wyglądać idealny herb samorządowy? Henryk Seroka wskazuje, że pojęcie poprawności heraldycznej jest bardzo pojemne.  Herb ma być dziełem sztuki i wyrazem kultury historycznej o odpowiednich kształtach i proporcjach. Godło powinno być dobrze zakomponowane w tarczy, mieć siłę ekspresji.

– Wcześniej należy właściwie dobrać figury, które mają nawiązywać do tradycji historycznej: genezy miejscowości, niekiedy do dawnych królów i książąt oraz rodów rycerskich, miejscowego kultu religijnego, ważnych wydarzeń historycznych, środowiska naturalnego lub cech życia gospodarczego. Mogą odwoływać się do nazwy gminy. Poprawny herb wymaga rzetelnej znajomości lokalnych dziejów, a badań krytycznych stojących na odpowiednim poziomie z reguły brakuje – zaznacza Henryk Seroka.

Robert Szydlik, heraldyk z Tłuszcza, podkreśla także znaczenie kolorystyki herbów.

– W heraldyce kolor biały symbolizuje srebro, a żółty  złoto. Reszta to barwy podstawowe. W zasadzie w herbie metal nie powinien stykać się z metalem, barwa z barwą. Nie daje się więc żółtego na białym, czerwonego na zielonym. Tu, jak w znakach drogowych, muszą być dwa, trzy kolory kontrastowo ze sobą zestawione – dodaje Robert Szydlik.

Arkadiusz Kuzio-Podrucki, historyk i heraldyk, przyznaje, że zdarza mu się kontaktować z samorządowcami, którym wydaje się, że im herb bogatszy w drobiazgi i kolorowy, tym lepiej.

– Jest na odwrót. Herb to nie obrazek, ale symbol. Im prostszy, tym bardziej dostojny.

– Włodarz  jednej z gmin pytał, czy nie można dorysować w herbie lwa, bo wygląda dostojnie i prestiżowo. I żeby koniecznie był złoty kolor, bo to symbol bogactwa – opowiada Arkadiusz Kuzio-Podrucki.

Czasem z herbem problem mają  sami heraldycy. Jak go bowiem stworzyć, kiedy ludność jest prawie w całości napływowa. Kiedy gmina nie ma żadnych tradycji, historia jest białą plamą, brakuje legend i rodów z nią związanych. Trudno doszukać się czegoś charakterystycznego w lokalnej gospodarce lub w przyrodzie. Nawet nazwa nie może być inspiracją do stworzenia tzw. herbu mówionego.

W czerwcu tego roku po trzyletnich staraniach ku zadowoleniu włodarzy gminy Lelkowo w Warmińsko-Mazurskiem herb zaakceptowała komisja heraldyczna.

– Ludność polsko-ukraińska żyje w tej gminie zgodnie, daliśmy więc w herbie dwa krzyże: polski i greckokatolicki oraz wilka kroczącego z chorągwi krzyżackiej komturstwa w Bałdze, na której terenie leży gmina – mówi Alfred Znamierowski.

Gmina Chojnice od ponad 20 lat używa  herbu. W jego promocję sporo zainwestowała. Sygnuje nim większość materiałów promocyjnych i urzędowych. Ostatnio zapragnęła mieć sztandar.

Ogłoszony przez gminę konkurs na projekt sztandaru pozostał nierozstrzygnięty. Samorząd zgodnie z procedurą przesłał propozycję komisji heraldycznej przy Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Ta wytknęła, że obecny herb gminy nie może pojawić się na sztandarze, bo jest niezgodny z zasadami heraldyki. Zakwestionowała m.in. trzy puste kolorowe pola w herbie oraz umieszczonego w nim tura, który już funkcjonuje w herbie miasta Chojnice. Gmina musi więc poprawić herb, nim wróci do tematu sztandaru.

Pozostało 92% artykułu
Prawo karne
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Nowe, szokujące informacje ws. Łukasza Żaka
Prawo dla Ciebie
Chronili swoje samochody przed powodzią. Policja wzywa ich na komendę. Będą mandaty?
Prawo karne
Ekstradycja Sebastiana M. Pomoże interwencja Radosława Sikorskiego?
Prawo dla Ciebie
Pracodawcy wypłacą pracownikom wynagrodzenie za 10 dni nieobecności
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Prawo pracy
Powódź a nieobecność w pracy. Siła wyższa, przestój, czy jest wynagrodzenie