Sędziowie oraz prawnicy nie tylko z Polski, ale też z innych krajów przeszli sprzed Sądu Najwyższego przed Sejm. W ciszy, bez politycznych haseł. Większość w sędziowskich togach, podobnie jak adwokaci i radcowie prawni. W ten sposób wyrazili sprzeciw wobec ustaw sądowych, które chce wprowadzić PiS. Pojawił się też apel do prezydenta: Niech stanie się pan samodzielnym politykiem, który podejmuje autonomiczne decyzje.
- Chcemy w ten sposób, w sposób szczególny zamanifestować nasze przywiązanie do trójpodziału władzy, do tego, żeby gwarantować ludziom prawo do niezależnego sądu – mówił przed wyruszeniem marszu prezes "Iustitii" Krystian Markiewicz. Według szacunków warszawskiego ratusza w Marszu Tysiąca Tóg uczestniczyło 15 tys. osób.
Demonstracja została zorganizowana m.in. przez stowarzyszenia sędziowskie "Iustitia" i "Themis", stowarzyszenie prokuratorskie "Lex Super Omnia", stowarzyszenie adwokackie "Defensor Iuris" oraz inicjatywę "Wolne Sądy". Jak podała "Iustitia", w zgromadzeniu uczestniczą także sędziowie z 22 krajów europejskich. Część z nich zabrała głos podczas briefingu prasowego poprzedzającego demonstrację. Są wśród nich m.in. prezes Rady Konsultacyjnej Sędziów Europejskich Jose Ingreja Matos, prezes Fundacji Judges for Judges Tamara Trotman, sędzia Sądu Najwyższego Irlandii John Mac Menamin i prezes holenderskiego Sądu Najwyższego Maarten Feteris.
Najwięcej emocji towarzyszyło zbiórce prawników w okolicach pl. Krasińskich. Prawnicy spotkali się by uzgodnić ostatnie szczegóły. Był problem z togami, kto je zakłada, a kto niesie na przedramieniu. Ostatecznie większość spod SN wyszła ubrana w togi.
- To pierwsza z takich manifestacji – mówi "Rzeczpospolitej" Hanna Garbacz, mieszkanka Warszawy, która od lat wspiera manifestacje w obronie praworządności, ale jak zastrzega w takiej brała udział po raz pierwszy. - Spokój, refleksja – tak mówi o sobotnim spotkaniu. Widać było znane twarze: b. sędziowie TK, sędziowie SN, adwokaci, radcowie prawni itd. Część unikała mediów. – Jesteśmy tu dla ludzi – powiedział nam b. sędzia TK, który maszerował w todze, ale wypowiadać się nie chciał.