Dla obserwujących posiedzenie połączonych senackich komisji w sprawie ustawy kagańcowej szokiem musiał być proces legislacyjny przejrzysty i otwarty na argumenty ekspertów. Pojawiły się nawet ekspertyzy Biura Legislacyjnego. W porównaniu z izbą niższą to inny świat.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta uparcie twierdził, że ustawa nie jest niczym innym niż powieleniem rozwiązań funkcjonujących w innych państwach europejskich. Ciekawe, czy przejął się, gdy eksperci, a w tym jego niedawny promotor prof. Robert Grzeszczak z UW, wskazał, że to nieprawda, wytykając mu błędy i nieścisłości. Ta dyskusja prowadzi do smutnego wniosku, że nawet uniwersytecka edukacja ustępuje przed polityką i partyjnością. I nie daje się to pogodzić z nauczaną na uczelniach wyższych zasadą prymatu konstytucji, która głosi, że przed ustawami pierwszeństwo ma prawo unijne, które należy wykonywać.