Onet.pl przypomina, że pierwsza z piątkowych rozpraw dotyczy zarzutów związanych z przymusowym przeniesieniem sędziego Żurka do innego wydziału i jego rzekomym niestawieniem się w nowym miejscu pracy. W kolejnych chodzi o jego wypowiedzi sędziego nt. Kamila Zaradkiewicza - Żurek kwestionował legalność jego powołania do Sądu Najwyższego.
Portal zauważa, że obie rozprawy odbędą się w odstępie zaledwie dwóch godzin.
- Tyle tych postępowań wobec mnie wszczęto, że już się czasowo rzecznicy nie wyrabiają, muszą je kumulować - tak sytuację komentuje w rozmowie z Onetem sędzia Żurek. - Na tym polegają działania reżimu, by zamęczyć ludzi, którzy się temu reżimowi sprzeciwiają. Pewnie będę miał tyle spraw, że nie nadążę się na nie stawiać - mówi.
Sędzia bardzo krytycznie ocenia fakt, że na sali rozpraw będzie mogło pojawić się jedynie osiem osób z publiczności. Media i organizacje społeczne, chcące obserwować rozprawy także zaliczono do tej grupy.
- Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ogranicza się moje prawo do jawności rozprawy - zaznacza sędzia Żurek.