Z danych za 2018 r. wynika, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie to najbardziej zapracowany sąd administracyjny pierwszej instancji w Polsce. Czy zarządzanie nim to duże wyzwanie?
Łatwo nie jest. Warszawski WSA to mała fabryka, to ponad 500 osób i bardzo dużo istotnych z punktu widzenia orzeczniczego spraw. Około połowy spraw – a rocznie jest ich 10–12 tys. – to takie, z którymi nigdy nie spotykają się koleżanki i koledzy z innych wojewódzkich sądów administracyjnych. To do nas bowiem ze względu na właściwość wpływają skargi na decyzje i czynności naczelnych i centralnych organów państwa. To też powoduje, że jesteśmy na tzw. pierwszej linii ognia. To do tego sądu trafiają w pierwszej kolejności medialne spory największego kalibru, budzące wiele emocji, takie jak reprywatyzacja, zmiany nazw ulic czy dostęp do informacji publicznej.