A&B:
Jeśli Pan pozwoli, chciałbym tę rozmowę zatytułować „Największy polski kolekcjoner".
Mariusz Hermansdorfer:
(śmiech) To parę osób pewnie się obrazi...
Aktualizacja: 19.07.2011 15:46 Publikacja: 19.07.2011 15:40
Mariusz Hermansdorfer pośród "Przejścia" Jerzego Kaliny, fot. dzięki uprzejmości Muzeum Narodowego we Wrocławiu
Foto: materiały prasowe
A&B:
Jeśli Pan pozwoli, chciałbym tę rozmowę zatytułować „Największy polski kolekcjoner".
Mariusz Hermansdorfer:
(śmiech) To parę osób pewnie się obrazi...
A&B:
Dlaczego ktoś mógłby się obrazić?
MH:
Po pierwsze nie wiem, czy można mówić, że jestem największym polskim kolekcjonerem. Wprawdzie nie ukrywam, że jestem dumny z tej kolekcji, którą od lat 70. XX wieku świadomie buduję. Mam na myśli sztukę współczesną, bo w innych działach tylko patronuję temu, co wybierają kustosze. Wrocławska kolekcja sztuki współczesnej jest kolekcją liczącą się i znaczącą w dorobku muzealnictwa polskiego. Równie dobre, choć nieco inaczej budowane są zbiory Muzeum Sztuki w Łodzi czy Muzeów Narodowych w Krakowie i Poznaniu. Niestety gorzej to wygląda w warszawskim Muzeum Narodowym. I tu bym postawił kropkę, bo rzeczywiście chyba to są najbardziej znaczące kolekcje w muzealnictwie polskim.
A&B:
A co początkowo zbierano we Wrocławiu?
MH:
Już od lat 50. w sposób przemyślany i konsekwentny gromadzono kolekcję szkła i ceramiki, była to spécialité de la maison ówczesnej Wyższej Szkoły Plastycznej. Szefowa działu rzemiosł, a późniejsza dyrektor, nieżyjąca już Maria Starzewska, nawiązała kontakty ze środowiskiem plastyków – powstała mocna kolekcja szkła i ceramiki o charakterze ogólnopolskim. Prace z innych dziedzin nie miały wtedy tak spójnego charakteru i to z bardzo prostych powodów. Niezrealizowanych przez moich poprzedników do muzeum trafiało bardzo dużo prac przekazywanych przez wydziały kultury czy różne inne instytucje. Wtedy kupowało się też pod dyktando związków artystycznych. Gdy należący do związku artysta miał wystawę indywidualną, to obligatoryjnie nabywano jego prace. Kupowało się też z tak zwanych wystaw okręgowych. Reasumując – kolekcja wrocławska była raczej przypadkowa. Gdy objąłem ten dział z końcem roku 1972, rozpocząłem konsekwentne poszerzanie zbioru. Zanim opracowałem koncepcję, bardzo dokładnie zapoznałem się z tym, co było już zbierane w wymienionych przeze mnie muzeach, czyli w Łodzi, Krakowie i Poznaniu. Działały tam osoby o dużej indywidualności. Kolekcja łódzka sięgała tradycjami przedwojennej grupy „a.r.". Później Ryszard Stanisławski kontynuował tradycje konstruktywizmu i postkonstruktywizmu. Helena Blumówna robiła bardzo dobrą kolekcję w Krakowie, a Zdzisław Kępiński w Poznaniu. Doszedłem do wniosku, że trzeba we Wrocławiu wypracować formułę, która nie byłaby powielaniem istniejących już w muzealnictwie polskim trendów, że trzeba znaleźć własną drogę.
A&B:
Na czym miała ona polegać?
MH:
Nawiązałem do tradycji, które przyszły do Wrocławia ze Lwowa, do surrealizującej grupy „Artes". Tutaj odbyła się duża wystawa tej grupy w latach 60., mój starszy kolega Piotr Łukaszewicz opublikował jej monografię. Po październiku 1956 dynamicznie działało we Wrocławiu Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych i wspólnie ze Związkiem Artystów Plastyków i muzeum zorganizowało serię wystaw pod hasłem „Świat malarskiej metafory". Wyprzedzały one późniejszą sopocką wystawę Ryszarda Stanisławskiego „Metafory", w obu wypadkach wystawione dzieła nawiązywały do nurtów postnadrealistycznych i ekspresjonistycznych. To stało się dla mnie kanwą, na której starałem się budować kolekcję. Oczywiście kontynuowałem też wszystko, co było wartościowe, czyli zbiór ceramiki i szkła oraz najlepsze przykłady sztuki lokalnej. Plastyka w latach 70. Miała stosunkowo dużą swobodę wypowiedzi, w każdym razie większą niż film, teatr czy literatura.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Art&Business
Immersyjną wystawę „Dalí Cybernetics” w Warszawie, inspirowaną malarstwem artysty, obejrzało już ponad 35 tysię...
Prace tego artysty dysydenta zna cały świat. Jedną ?z nich Ai Weiwei przygotował dla Parku Rzeźby na Bródnie – p...
Na Wawelu można podziwiać ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb Johanna Georga Pinsla z muzeów we Lwowie i w S...
Na Wawelu można podziwiać ponad 20 ekspresyjnych XVIII-wiecznych rzeźb Johanna Georga Pinsla, przywiezionych z m...
Na pierwszej edycji Biennale Sztuki na Malcie, w którym biorą udział artyści z 23 krajów, otwarto polski pawilon...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas