Pracodawcy obawiają się utrudnień wobec pracowników z zagranicy

Nie tylko wiele firm, ale także uczelnie niepokoją się, że afera wizowa w MSZ wpłynie negatywnie na ich działalność.

Publikacja: 25.09.2023 03:00

Pracodawcy obawiają się utrudnień wobec pracowników z zagranicy

Foto: Adobe Stock

– Obawiamy się, że liczba przyjmowanych wniosków wizowych w niektórych państwa, np. w Indiach, drastycznie zmaleje. To przekładać się będzie na zmniejszenie liczby wydawanych wiz pracowniczych, a w efekcie na mniejsze możliwości relokowania do Polski talentów niż dotychczas – twierdzi Wioletta Bobryk, dyrektor ds. prawnych i regulacyjnych w Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych (ABSL).

Związek zrzesza największych inwestorów z tego sektora branży, który zatrudnia już w Polsce ponad 435 tys. osób (o 35 tys. więcej niż rok wcześniej), w tym tysiące wysoko wykwalifikowanych specjalistów, także z zagranicy.

Obawy, które wyraża nie tylko ABSL, ale też wiele firm i większość organizacji przedsiębiorców, to pokłosie afery wizowej, a konkretnie niedawnego komunikatu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w którym zapowiedziano wypowiedzenie umów pośrednikom świadczącym usługi outsourcingu procesów wizowych m.in. w Indiach, na Filipinach i w Ukrainie.

Kto wypełni wakaty

Chociaż – według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” z ostatnich dni – tych umów na razie nie wypowiedziano, lecz brak oficjalnego stanowiska MSZ utrzymuje biznes w niepewności.

Jak zwraca uwagę Nadia Kurtieva, specjalistka ds. rynku pracy zatrudnienia w Konfederacji Lewiatan, ograniczenie działalności centrów outsourcingu wizowego mogłoby bardzo negatywnie odbić się na wielu polskich przedsiębiorstwach, które wypełniają wakaty pracownikami spoza Unii.

– Już wcześniej czas oczekiwania na termin wizyty w konsulacie w sprawie złożenia wniosku wizowego wynosił w niektórych krajach nawet dziewięć–dziesięć miesięcy, więc przy obecnych problemach kadrowych w konsulatach ograniczenie outsourcingu jeszcze bardziej wydłużyłoby ten czas – twierdzi Nadia Kurtieva.

Lewiatan już w lutym tego roku apelował do MSZ o zbadanie sytuacji i ujednolicenie praktyk stosowanych w procedurach wizowych tak, by ułatwić rekrutację wykwalifikowanych pracowników z zagranicy m.in. w przemyśle, budownictwie czy transporcie. A także w nowoczesnych usługach dla biznesu, gdzie stale rośnie udział usług wymagających zaawansowanych kompetencji, szczególnie tych technologicznych, poszukiwanych dziś na całym świecie.

Walka z czasem

Jak przypominają szefowie ABSL, to usługi wysokospecjalistyczne oparte na wiedzy (w tym usługi IT) są teraz głównym motorem rozwoju sektora; w ciągu ostatniego roku ich udział zwiększył się z 50 proc. do 57 proc. Niemal wszystkie centra usług obsługują klientów z zagranicy, a ponad połowa ma globalny zasięg.

Zwiększa to zapotrzebowanie na talenty. Problem z ich dostępnością, który wskazuje 40 proc. centrów usług objętych tegorocznym badaniem ABSL, jest jednym z powodów rosnącego udziału specjalistów i menedżerów z zagranicy wśród pracowników sektora. W ciągu ostatniego roku wzrósł on z niespełna 14 do 17,6 proc. To około 77 tys. osób – najwięcej z Ukrainy, Włoch i Indii. Pracownicy z Indii są też czwartą co do wielkości (po Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach) grupą cudzoziemców w rejestrach ZUS. Na koniec czerwca liczyła ona 18,6 tys. osób, o połowę więcej niż rok wcześniej.

Jak przypomina Wioletta Bobryk, biznes od dawna upomina się o przemyślane regulacje dotyczące zatrudniania cudzoziemców, w tym o skrócenie długości całego procesu uzyskania zezwolenia na pracę, wizy i karty pobytu czasowego. – Jeśli chcemy zatrudnić pracownika na cztery lata, w niektórych przypadkach formalności mogą zająć dwa i pół roku. To musi się zmienić, inaczej pracodawcy staną przed naprawdę dużymi problemami kadrowymi – podkreśla ekspertka ABSL.

Przypomina też, że walka o talenty to walka z czasem. – Jeżeli proces pozyskania wizy trwa rok, to najczęściej oznacza, że pracownik, na którym nam zależało, zostaje zatrudniony w innej firmie lub w innym państwie. Docelowo traci gospodarka, bo firmom będzie brakowało pracowników – zwraca uwagę Wioletta Bobryk. I dodaje, że firmy już wcześniej zgłaszały, że w niezrozumiały sposób zmieniły się zasady wydawania wiz, a ostatnie wydarzenia dotyczące przyznawania wiz wzbudzają ich duży niepokój.

Niepokoju nie kryje też Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający agencji zatrudnienia Otto Work Force Central Europe, która do pracy w logistyce i przemyśle przetwórczym sprowadza pracowników m.in. z Nepalu i Indonezji, i dostrzega już negatywne skutki afery wizowej.

Niepokój na uczelniach

Jak wyjaśnia Tomasz Dudek, o ile już od dawna wyzwaniem były długie (średnio ośmiomiesięczne) terminy oczekiwania na pracowników z Azji i sięgający 70–80 proc. udział odrzuconych wniosków wizowych składanych przez Nepalczyków w polskich placówkach w Indiach, o tyle po tym, jak rozgorzała przedwyborcza debata o imigrantach i wybuchła afera wizowa, wszystkie wnioski wizowe są odrzucane. Wcześniej przynajmniej część pracowników z Nepalu przyjeżdżała do Polski. Teraz nie jest to takie pewne.

Ta niepewność jest też dzisiaj problemem wielu polskich uczelni, które – zgodnie ze światowym trendem – coraz mocniej stawiają na umiędzynarodowienie. Według danych OPI- PIB w ubiegłym roku na krajowych uczelniach kształciło się 102,2 tys. cudzoziemców, czyli prawie o jedną piątą więcej niż rok wczesnej. Dominowali Ukraińcy i Białorusini, ale sporo (ok. 3,5 tys) było też studentów z Zimbabwe, Turcji czy Indii (2,7 tys.).

– Rozmawiałem z kilkoma osobami, które zajmują się na publicznych uniwersytetach rekrutacją studentów i doktorantów z zagranicy. Bardzo się boją i nie są to obawy bez podstawy, że afera wizowa w MSZ bardzo negatywnie wpłynie na proces wydawania wiz studenckich – pisał niedawno na Twitterze (X) Maciej Duszczyk, ekspert ds. migracji i profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

– Obawiamy się, że czas oczekiwania na wizy – i tak zawsze dość długi – może się jeszcze wydłużać – przyznaje Paulina Łukaszuk, dyrektor ds. komunikacji w Akademii Leona Koźmińskiego, gdzie w  tym roku akademickim studia podejmą przedstawiciele 37 narodowości. – Część kandydatów przyjętych w tegorocznej rekrutacji zgłosiła już, że rozpocznie zajęcia z opóźnieniem, ponieważ napotyka m.in. trudności w uzyskaniu terminu w konsulacie – dodaje rzeczniczka ALK.

Rynek pracy
Boom na złote rączki. Terminy sięgają miesiąca
Rynek pracy
Pomimo szturmu na oferty pracy firmom wciąż trudno o talenty
Rynek pracy
Brakuje pracowników w Królewcu. Rosja sięga po Hindusów
Rynek pracy
Jakich pracowników potrzebują firmy w Polsce
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rynek pracy
Płace rosną, ale kosztem miejsc pracy