Pensję w wysokości 12–16 tys. i zakwaterowanie w jednoosobowym pokoju z dostępem do internetu obiecuje magazynierom-operatorom wózków widłowych jedna z ofert pracy w Niemczech dostępnych w serwisie Olx Praca. Jest jednak warunek; doświadczenie i znajomość niemieckiego, choć pracodawca zapewnia polskojęzycznych koordynatorów.
Magazynierom może się opłacać inwestycja w kurs niemieckiego, skoro za Odrą mogą zarobić dwu–trzykrotnie więcej niż w Polsce. Według raportu Grafton Recruitment i Gi Group operator wózka widłowego w branży logistycznej może tu liczyć na 5–6 tys. brutto.
Rosnące minimum
Niemcy od kilku lat są najczęściej wskazywanym przez Polaków kierunkiem migracji zarobkowych za granicę, który pod koniec zeszłego roku rozważało ponad 16 proc. aktywnych zawodowo Polaków ankietowanych przez agencję zatrudnienia Gi Group.
Tegorocznych badań na razie nie ma, ale z obserwacji agencji zatrudnienia wynika, że chętnych do pracy na Zachodzie nie brakuje. – Nasi specjaliści oceniają, że w marcu i w kwietniu, czyli w pierwszych tygodniach wojny w Ukrainie, liczba kandydatów do wyjazdu za granicę była nawet o 30 proc. większa niż rok wcześniej – mówi Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający agencji zatrudnienia Otto Work Force Central Europe, która od lat wysyła Polaków do pracy na Zachodzie, głównie w Holandii i w Niemczech. Dodaje, że od maja sytuacja się uspokoiła i liczba chętnych do pracy za granicą jest na podobnym poziomie, jak przed rokiem.
Za to spory jest wybór ofert, a stawki znacząco wyższe niż w kraju. Jak przypomina Tomasz Dudek, w Holandii minimalna stawka godzinowa, która w tym roku wzrosła już do 9,96 euro brutto, od lipca będzie podwyższona do 10,14 euro. Z kolei w Niemczech płaca minimalna wzrosła w kwietniu br. do 10,88 euro brutto na godzinę, a w październiku zwiększy się do 12 euro.