Już 132 tys. Ukraińców zatrudniono do minionego czwartku dzięki nowej, uproszczonej procedurze, która umożliwia uchodźcom szybkie podjęcie pracy – podkreśla minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg, dodając, że trzy czwarte tej liczy stanowią kobiety. To dowód nie tylko na to, że – jak zaznacza minister Maląg – uchodźcy bardzo dobrze odnajdują się na polskim rynku pracy, ale i potwierdzenie, że wiele firm stara się dostosować i tworzyć miejsca pracy dla ukraińskich kobiet.
Kurs to za mało
– Największą barierą utrudniającą im znalezienie źródła zarobku jest brak znajomości języka polskiego lub brak kwalifikacji zawodowych, które mogłyby łatwo wykorzystać w Polsce – przyznaje Daniel Sola, dyrektor w agencji zatrudnienia Trenkwalder Polska, która właśnie ruszyła z projektem szkoleń ukraińskich kobiet na operatorów wózków widłowych. – Stawki dla operatorów wózków widłowych są o 30 proc. wyższe niż dla szeregowych pracowników magazynów – przypomina Krzysztof Inglot z Personnel Service, która już od kilku tygodni szkoli Ukrainki na operatorki magazynowych wózków, zachęcając też firmy do ich zatrudniania. Problemem jest jednak niewielka mobilność uchodźców.
– Wielu Ukraińców nie chce zmieniać miejsca zamieszkania, bo pobyt w dużym mieście, takim jak Warszawa, Wrocław czy Kraków, jest o wiele bardziej atrakcyjny niż przeprowadzka do mniejszej miejscowości – twierdzi Natalia Myskova, dyrektor ds. rekrutacji międzynarodowych w Grupie Progres. W jej niedawnym sondażu tylko 5 proc. uchodźców chcących pracować w Polsce wyraziło gotowość do przeprowadzki.
Dlatego też, jak zwraca uwagę Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający Otto Work Force Central Europe, nasilają się niedobory kadrowe, zwłaszcza w zawodach, które wymagają większej siły fizycznej lub specjalnych uprawnień. Sposobem na wypełnienie tych wakatów staje się rekrutacja pracowników z dalszych państw.