Rolnicy zablokowali Medykę za podatek warty 14 mln zł. „Strajk za moskiewskie pieniądze”

Umorzenie czwartej raty podatku rolnego jest postulatem rolników, którzy w sobotę rano blokują przejście w Medyce. – Czy Polska panuje nad swoimi granicami? Polski biznes na tym nie zyskuje, rolnicy też nie. "Tylko Rosja" - oburzają się Ukraińcy.

Publikacja: 23.11.2024 09:19

Rolnicy zablokowali Medykę za podatek warty 14 mln zł. „Strajk za moskiewskie pieniądze”

Foto: Adobestock

Blokada przejścia w Medyce, największego przejścia granicznego miedzy Polską i Ukrainą, zaczęła się znowu w sobotę rano. O proteście wiadomo od półtora miesiąca, od wyroku sądu, który zezwolił na strajk rolników. Rządy obu krajów rozmawiają. 

Blokada przejścia granicznego to nie nowość, ale jednak ten protest jest dość zaskakujący: Po pierwsze: wójt gminy Medyka przyjęła postanowienie sądu i się nie odwołała. Po drugie, rolnicy blokują granicę z Ukrainą, choć ich postulaty Ukrainy w zasadzie nie dotyczą – protestują przeciwko… Mercosurowi, ale głównie – ponieważ nie uzyskali obiecywanego im umorzenia czwartej raty podatku rolnego. Dlatego po trzecie, jak rzadko, znamy wartość sporu – bo czwarta rata kredytu dla Podkarpacia jest warta 14 mln zł.

Jak długo potrwa strajk rolników? Mają czas do Sylwestra

Wójt gminy Medyka poinformowała 7 października w Biuletynie Informacji Publicznej, że sąd Okręgowy uchylił jej decyzję z 3 października o zakazie zgromadzeń. A ponieważ data zgromadzenia została wyznaczona na od 8 października do 31 grudnia 2024, urzędnicy sami przyznają, że rolnicy mogą tam strajkować nawet do końca roku. Kosztów nikt oficjalnie nie zna, choć Ukraińcy mają swoje szacunki – przez to przejście przejeżdża ok 500 samochodów towarowych dziennie, jadą tamtędy surowce, towary konsumpcyjne, transporty humanitarne i wojskowe. - Jeśli transport do Dniepropetrowska kosztował ok 1500 euro, to cena w czasie blokady skoczyła do 6 tys. , kosztuje też postój na granicy. Ale problem jest też z eksportem z Polski – 25 proc. produkcji polskiej rafinerii jedzie na Ukrainę, bo jedyna ukraińska rafineria została zbombardowana – mówił  Gennadiy Radchenko, ekspert biura europejskiego SUP, ukraińskiej organizacji biznesowej, na czwartkowej konferencji SUP, organizacji ukraińskiego biznesu.

Czytaj więcej

Uwaga! Zbliża się blokada Medyki

Strajk, który urzędnicy nazywają zgromadzeniem, jest legalny, choć gmina, zdaje się nie wyczerpała wszystkich możliwości uniknięcia tej akcji. – Wójt gminy nie wydał zgody na zgromadzenie, organizator odwołał się do sądu, sąd na rozprawie uchylił decyzję wójta i utrzymał w mocy odwołanie organizatora, więc rolnicy mogą strajkować do 31 grudnia. Gmina mogła się odwołać do sądu apelacyjnego, ale nie zrobiliśmy tego – mówi Sabina Banaś z zespołu zarządzania kryzysowego urzędu gminy w Medyce. - Strajk jest legalnie zgłoszony. Jaki to ma wpływ na gospodarkę, firmy transportowe – za to odpowiedzialności nie ponosimy – dodaje urzędniczka. 

Czego się domaga się Oszukana Wieś w Medyce? Umorzenia swojego podatku

Jako miejsce zgromadzenia, została wskazana Medyka – przejście dla pieszych – DK 28, przy wiadukcie kolejowym. Dlaczego akurat tam? 

- A gdzie mamy apelować, do pana Tuska mamy pojechać? Liczyłem na współpracę z rządem, że przyjedzie ktoś i będzie nas wysłuchiwał. Rozmawialiśmy z panią wojewodą, ale ona nie ma wpływu na centralny rząd. Dlatego chcieliśmy wywrzeć presje na granicy – odpowiada Roman Kondrów, prezes stowarzyszenia Podkarpacka Oszukana Wieś, na pytanie, dlaczego blokują granicę, skoro Ukraina nie ma nic wspólnego z polskim podatkiem rolnym czy umową o wolnym handlu z krajami Mercosuru, co jest oficjalnie powodem zgromadzenia nazywanego strajkiem. Stowarzyszenie organizuje protest od początku października, choć Podkarpacka Oszukana Wieś, które oficjalnie powstało zaledwie… przed miesiącem, do KRS stowarzyszenie zostało wpisane 24 października 2024 r. Kondrów jest też delegatem do Krajowej Rady Izb Rolniczych z ramienia Podkarpackiej Izby Rolniczej.

Czytaj więcej

Kontrole i plomby na kontenerach z Ukrainy

Rolnicy mają trzy postulaty: Mercosur, podatek rolny oraz zmiany w prawie, by dopłaty szły nie do ziemi, a do rolnika, który ją uprawia. Protestują, bo są „solidarni z Zachodnią Europą, więc protestują przed sprowadzaniem towarów rolno-spożywczych nieznanego pochodzenia z Ameryki Południowej”. - Mieliśmy porozumienie, że czwarta rata podatku za 2024 zostanie umorzona, ale został on odrzucony – mówi Kondrów i wyjaśnia, że ostatnia, nie umorzona jednak rata dla całego Podkarpacia wynosi 14 mln zł, dla całego kraju – blisko 300 mln zł.

Ukraińcy: strajk za ruskie pieniądze

Po jednej stronie granicy polsko-ukraińskiej są polscy rolnicy, po drugiej – Ukraińcy, którzy bardzo źle przyjęli zapowiedź blokady, która ogromnie utrudnia handel, który dziś jest „finansową kroplówką” dla kraju walczącego z Rosją. Tym bardziej, że – jak nie bez racji wskazują – zgromadzenie nie ma nic wspólnego ze sprawami ukraińskimi, ale to oni ponoszą jego koszt.

–  Jest taka opinia, że to jest robione za ruskie pieniądze, bo kto na tym wygrywa? – pyta Gennadiy Radchenko, ekspert biura europejskiego SUP, ukraińskiej organizacji biznesowej. - Nie rozumiemy, dlaczego rząd nie kontroluje granicy. Nie rozumiemy też, dlaczego rolnicy uważają, że wewnętrzne problemy Polski można rozwiązać blokując granicę, handel i drogę do kraju, w którym jest wojna. Reakcja ukraińskiego biznesu i mediów jest bardzo negatywna – mówi Radczenko.

Medyka jest blokowana co chwilę

Radczenko zauważa, że „już nie było problemu na granicy”, bo zboże już od dawna nie wjeżdża do Polski (nawet legalny tranzyt zboża niemal zamarł – red.), już organizacje transportowców z Polski i Ukrainy się pogodziły. Poprzednie protesty przewoźników i rolników odbywały się przed rokiem,  w grudniu 2023 r. i w styczniu oraz lutym 2024 r. Wtedy do rolników jeździł minister Siekierski, czy teraz się tam wybiera, nie wiemy. Dziś takiego palącego konfliktu między polskim i ukraińskim biznesem nie ma, ale znowu może powstać, bo zablokowana granica oznacza opóźnienia w realizacji kontraktów i w Polsce, i w Ukrainie. – Polski biznes na tym nie wygrywa nie, bo traci zamówienia, zaufanie kontrahentów, nie może dostarczyć na czas. Kontrakty z sieciami ukraińskich supermarketów są precyzyjne i przewidują kary za opóźnienia dostaw towarów. Na tym traci wiec polski biznes. Kto w tej sytuacji więc wygrywa? Polski biznes nie. Polska wieś też nie, bo ich problemy w tym przypadku nie wchodzą w grę. Tylko Rosja. Nie możemy tego udowodnić, ale tak wynika z logicznej analizy efektów tego protestu – podsumowuje Radczenko.

MSZ: „mamy ich rozgonić, aresztować, czy zamknąć?”

O tej sprawie od dawna rozmawiają zarówno resorty rolnictwa obu krajów, jak i ministerstwa spraw zagranicznych. Ministerstwo rolnictwa nie odpowiedziało nam na pytanie o status rozmów. Natomiast MSZ – rozmawia z Ukrainą, choć granice to nie ich zadanie.

- Na zarzut strony ukraińskiej, że Polska nie panuje nad granicami – zapytam, co by rząd polski miał zrobić, czy mamy ich rozgonić, aresztować, czy zamknąć, bo rolnicy zdecydowali się protestować? – mówi Paweł Wroński, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który dodaje protest zorganizowali obywatele polscy, którzy realizują swoje prawo do protestu. - Protesty są tak zorganizowane, że pomoc dla Ukrainy jest dostarczana – dodaje rzecznik.

Czytaj więcej

Polskie i ukraińskie koleje na kolizyjnym torze

W 2024 r. podatek rolny miał wynieść 224 zł od hektara przeliczeniowego gruntów gospodarstw rolnych i 448 zł od pozostałych gruntów, jednak ze względu na trudną sytuację w rolnictwie, resort rolnictwa postanowił pozostawić wysokość podatku rolnego na poziomie z 2023 r., czyli odpowiednio – 185 i 370,25 zł. Pierwotnie faktycznie czwarta rata podatku miała być obniżona wszystkim rolnikom, jednak, jak informuje Topagrar, Minister rolnictwa obiecał to protestującym rolnikom, ale w lipcu wycofał projekt ustawy w tym zakresie. Ostatecznie w październiku rząd przyjął przepisy o zwrocie podatku rolnego za 2024 rok w takiej formie, że z podatku zostali zwolnieni jedynie ci rolnicy, którzy w tym roku ponieśli straty powyżej 30 proc. z powodu gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych i huraganu.

Blokada przejścia w Medyce, największego przejścia granicznego miedzy Polską i Ukrainą, zaczęła się znowu w sobotę rano. O proteście wiadomo od półtora miesiąca, od wyroku sądu, który zezwolił na strajk rolników. Rządy obu krajów rozmawiają. 

Blokada przejścia granicznego to nie nowość, ale jednak ten protest jest dość zaskakujący: Po pierwsze: wójt gminy Medyka przyjęła postanowienie sądu i się nie odwołała. Po drugie, rolnicy blokują granicę z Ukrainą, choć ich postulaty Ukrainy w zasadzie nie dotyczą – protestują przeciwko… Mercosurowi, ale głównie – ponieważ nie uzyskali obiecywanego im umorzenia czwartej raty podatku rolnego. Dlatego po trzecie, jak rzadko, znamy wartość sporu – bo czwarta rata kredytu dla Podkarpacia jest warta 14 mln zł.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Ukraińscy rolnicy zbiorą więcej pszenicy w 2025 roku. Rosyjscy mają problem
Rolnictwo
Komisja Europejska oceniła ukraińskie rolnictwo. Na razie jest „dwója”
Rolnictwo
Saudyjczycy buszują w rosyjskim zboż. Przejmują kontrolę nad rolnictwem
Rolnictwo
Anna Zalewska: Zrównoważone rolnictwo jest bliskie naszej strategii
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rolnictwo
Wieprzowina wkrótce może drożeć