Zuzanna Dąbrowska: O obrotach partii Jarosława Gowina

Po kilku tygodniach pandemii szef Porozumienia stał się centralną postacią w polityce. Nie wiadomo, czy pozostanie w tym miejscu, kiedy wirus odejdzie.

Publikacja: 20.04.2020 19:29

Zuzanna Dąbrowska: O obrotach partii Jarosława Gowina

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Co najmniej od czasu ostatnich wyborów parlamentarnych wiadomo było, że Zjednoczona Prawica nie ma stabilnej i bezpiecznej większości, a w takiej sytuacji opozycja będzie starała się ze wszystkich sił, by jeszcze bardziej ją osłabić. Po cichu liczono na koniec koniunktury gospodarczej, na to, że w kasie państwa zabraknie pieniędzy na transfery socjalne, albo na jakiś inny kataklizm. Nikt jednak nie spodziewał się takiego czynnika, jak Covid-19. Niezależnie od nieszczęścia, jakie ze sobą niesie epidemia, jest ona także czynnikiem politycznym na tyle silnym, że może doprowadzić do politycznej zmiany. Potrzebuje tylko odpowiedniego pożywienia.

A o to w polityce nietrudno, bo przecież kipi w niej od ambicji, emocji i niezrealizowanych planów. I to jest właśnie niezbędne pole do gry. Niestabilnym elektronem okazał się wicepremier rządzącej koalicji Jarosław Gowin. Szef Porozumienia dobrze wie, że nie powalczy o polityczny spadek po prezesie PiS. Na to liczy przecież drugi koalicyjny partner PiS Zbigniew Ziobro. Gowin musiał więc znaleźć na siebie pomysł, tym bardziej że poczuł się po wyborach wzmocniony, wprowadzając do Sejmu 18 posłów.

Kryzys związany z epidemią podpowiedział wicepremierowi, jaką polityczną drogą należy iść: to droga partii obrotowej, jaką wiele razy w minionych latach podążało Polskie Stronnictwo Ludowe. Partie obrotowe potrzebne są przecież zawsze, a w chwilach kryzysów szczególnie. Porozumienie może tworzyć rząd i z PiS, i z PO – w obu partiach Jarosław Gowin czuje się tak samo obco, ale obu partiom może być tak samo potrzebny. Oczywiście musi być spełnione kilka warunków: przesilenie polityczne, wystarczająca siła obrotowego i żelazne nerwy. To pierwsze jest, ale drugiego pewny nikt nie jest. Co do nerwów to wydaje się, że szefa Porozumienia o wstrząs nerwowy przyprawia tylko prezes PiS.

I tylko on jest w stanie, a przynajmniej był do tej pory – powściągnąć niesfornego wicepremiera i jego wybujałą osobowość.

Koledzy z PiS śmieją się półgębkiem, że wicepremier ma się za nowego Mesjasza, który całe polskie plemię polityczne przeprowadzi przez wzburzone wody wyborów prezydenckich. Ale jeśli naprawdę by mu się udało doprowadzić do jakiegoś kompromisu, ten śmiech szybko mógłby zamienić się w łzy, bo Gowin zyskałby w ten sposób polityczną samodzielność. I chyba to właśnie jest jego politycznym celem. Zbyt długo znosił złośliwości kolegów z obu głównych ugrupowań, żeby teraz znów wysłuchiwać żartów o tym, że „popiera, ale się nie cieszy", albo dociekań, z jakiego tworzywa ma kręgosłup.

Ale ryzyko jest spore. Ta polityczna gra to przecież poker i to w dodatku z samymi zawodowymi szulerami za stołem.

Co najmniej od czasu ostatnich wyborów parlamentarnych wiadomo było, że Zjednoczona Prawica nie ma stabilnej i bezpiecznej większości, a w takiej sytuacji opozycja będzie starała się ze wszystkich sił, by jeszcze bardziej ją osłabić. Po cichu liczono na koniec koniunktury gospodarczej, na to, że w kasie państwa zabraknie pieniędzy na transfery socjalne, albo na jakiś inny kataklizm. Nikt jednak nie spodziewał się takiego czynnika, jak Covid-19. Niezależnie od nieszczęścia, jakie ze sobą niesie epidemia, jest ona także czynnikiem politycznym na tyle silnym, że może doprowadzić do politycznej zmiany. Potrzebuje tylko odpowiedniego pożywienia.

Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki