Bogusław Chrabota: 2021 z zagadkami i bez

Przegranymi politycznej jesieni są OSK i PiS. Pierwsze nie umiały przełożyć ulicznych emocji na politykę, drudzy stracili monopol na prawicy.

Aktualizacja: 01.01.2021 00:04 Publikacja: 01.01.2021 00:01

Bogusław Chrabota: 2021 z zagadkami i bez

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Często mówi się o przyszłości, nawet najbliższej, że jest niezapisaną księgą. Jest w tym, zwłaszcza z perspektywy minionego roku, wiele prawdy. Któż by w grudniu 2019 wymyślił, co nas czeka. Owszem, oczekiwaliśmy czarnego łabędzia, wiadomo było, że koniunktura z natury nie jest wieczna i kryzys musi przyjść, ale wypadki związane z wirusem z Wuhanu przekroczyły granice naszej wyobraźni.

Pandemia jest i pozostanie ważnym czynnikiem, który wpłynie na naszą cywilizację, technologię, zachowania. Może nawet podkopie dotychczasową etykę życia społecznego, nie można tego wykluczyć. I to ona bez wątpienia wyznaczy trendy na następny rok; będzie istotną, choć niejedyną determinantą naszej polityki. Skuteczność próby jej opanowania będzie dla polskiego rządu hamletowskim kryterium przetrwania. Albo uda się zgasić pandemię i uwolnić od ryzyka kolejnych lockdownów, albo układ rządzący się pogrąży.

Ważnym elementem tej układanki jest akcja szczepionkowa. Jej powodzenie będzie dowodem sprawności rządu Morawieckiego. Porażka może oznaczać definitywny finał i przyspieszone wybory, które na fali wychodzenia z pandemii będą się stawać coraz bardziej wyobrażalne. To jedyna zresztą szansa dla nowych graczy polskiej polityki – Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i formacji Szymona Hołowni. Wątpię, by udało im się przechować energię społeczną dziwnego roku 2020 do kolejnych terminowych wyborów.

Główni przegrani politycznej jesieni 2020? Paradoksalnie PiS i OSK. Ten ostatni nie umiał zinstrumentalizować ulicznych emocji i przełożyć ich na realną politykę. Z wielkiej chmury mały deszcz. Zawinił beztroski entuzjazm, brutalizacja retoryki i brak profesjonalizmu. Efekt? Władza, która – wydawać by się mogło – leżała na ulicy, wciąż jest w coraz mocniejszych rękach PiS, a kolejne demonstracje OSK służą wyłącznie Jarosławowi Kaczyńskiemu. W niczym mu nie grożąc, są wentylem społecznej emocji i obłudnym dowodem, że mamy w Polsce „pluszowy" autorytaryzm.

PiS stracił natomiast monopol. Najnowszy sondaż Indykatora pokazuje, że samodzielność wyborczą uzyskał Zbigniew Ziobro i jego Solidarna Polska. Ziobrze udał się manewr obejścia Kaczyńskiego z prawej strony. Zyskał wyrazistość i własny elektorat. Bez wątpienia będzie dalej grał radykalną i eurosceptyczną nutą, spychając PiS do centrum i bijąc w jego symbol – premiera Morawieckiego. Wzrost SP i spadek poparcia dla Konfederacji to bez wątpienia przepływy w ramach tego samego elektoratu. Na dłuższą metę nie mają jednak (prócz kwestii przywództwa) znaczenia; dysponujące ponad 10-proc. poparciem radykalne skrzydło prawicy bez wątpienia będzie wykazywało tendencję do jakiejś formy politycznej symbiozy.

Z badań wynika, że zyskał również Jarosław Gowin, który coraz mocniej osadza się w centrum. Możliwe, że przy wykazaniu pewnego wigoru będzie mógł rozbudować swoją formację, pozyskując liberalnych konserwatystów ze środowisk PiS i opozycji. Ta – przynajmniej w ławach parlamentu – nie osłabła aż tak bardzo, jak się spodziewano. Wciąż ma swoją wagę, choć brakuje jej czytelnego przywództwa. I to jej najważniejsze zadanie. Jeśli dojdzie do przyspieszonych wyborów, musi zostać wykreowana twarz jej reprezentanta. Tylko tak mający niemałe poparcie (34 proc.) krąg opozycji parlamentarnej (KO, PSL, lewica) może odegrać rolę wyborczą. A nawet przejąć – dzięki potencjalnej koalicji z Hołownią – władzę.

Po drugiej stronie sceny politycznej Zjednoczona Prawica i Konfederacja wciąż mają podobne poparcie.

A zatem gra znów może się odbyć pomiędzy niemal równo podzielonymi Polakami. I w tym sensie polityczna jesień 2020 niewiele zmieniła. A księga 2021 jest już częściowo zapisana.

Często mówi się o przyszłości, nawet najbliższej, że jest niezapisaną księgą. Jest w tym, zwłaszcza z perspektywy minionego roku, wiele prawdy. Któż by w grudniu 2019 wymyślił, co nas czeka. Owszem, oczekiwaliśmy czarnego łabędzia, wiadomo było, że koniunktura z natury nie jest wieczna i kryzys musi przyjść, ale wypadki związane z wirusem z Wuhanu przekroczyły granice naszej wyobraźni.

Pandemia jest i pozostanie ważnym czynnikiem, który wpłynie na naszą cywilizację, technologię, zachowania. Może nawet podkopie dotychczasową etykę życia społecznego, nie można tego wykluczyć. I to ona bez wątpienia wyznaczy trendy na następny rok; będzie istotną, choć niejedyną determinantą naszej polityki. Skuteczność próby jej opanowania będzie dla polskiego rządu hamletowskim kryterium przetrwania. Albo uda się zgasić pandemię i uwolnić od ryzyka kolejnych lockdownów, albo układ rządzący się pogrąży.

Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki