Często mówi się o przyszłości, nawet najbliższej, że jest niezapisaną księgą. Jest w tym, zwłaszcza z perspektywy minionego roku, wiele prawdy. Któż by w grudniu 2019 wymyślił, co nas czeka. Owszem, oczekiwaliśmy czarnego łabędzia, wiadomo było, że koniunktura z natury nie jest wieczna i kryzys musi przyjść, ale wypadki związane z wirusem z Wuhanu przekroczyły granice naszej wyobraźni.
Pandemia jest i pozostanie ważnym czynnikiem, który wpłynie na naszą cywilizację, technologię, zachowania. Może nawet podkopie dotychczasową etykę życia społecznego, nie można tego wykluczyć. I to ona bez wątpienia wyznaczy trendy na następny rok; będzie istotną, choć niejedyną determinantą naszej polityki. Skuteczność próby jej opanowania będzie dla polskiego rządu hamletowskim kryterium przetrwania. Albo uda się zgasić pandemię i uwolnić od ryzyka kolejnych lockdownów, albo układ rządzący się pogrąży.
Ważnym elementem tej układanki jest akcja szczepionkowa. Jej powodzenie będzie dowodem sprawności rządu Morawieckiego. Porażka może oznaczać definitywny finał i przyspieszone wybory, które na fali wychodzenia z pandemii będą się stawać coraz bardziej wyobrażalne. To jedyna zresztą szansa dla nowych graczy polskiej polityki – Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i formacji Szymona Hołowni. Wątpię, by udało im się przechować energię społeczną dziwnego roku 2020 do kolejnych terminowych wyborów.
Główni przegrani politycznej jesieni 2020? Paradoksalnie PiS i OSK. Ten ostatni nie umiał zinstrumentalizować ulicznych emocji i przełożyć ich na realną politykę. Z wielkiej chmury mały deszcz. Zawinił beztroski entuzjazm, brutalizacja retoryki i brak profesjonalizmu. Efekt? Władza, która – wydawać by się mogło – leżała na ulicy, wciąż jest w coraz mocniejszych rękach PiS, a kolejne demonstracje OSK służą wyłącznie Jarosławowi Kaczyńskiemu. W niczym mu nie grożąc, są wentylem społecznej emocji i obłudnym dowodem, że mamy w Polsce „pluszowy" autorytaryzm.
PiS stracił natomiast monopol. Najnowszy sondaż Indykatora pokazuje, że samodzielność wyborczą uzyskał Zbigniew Ziobro i jego Solidarna Polska. Ziobrze udał się manewr obejścia Kaczyńskiego z prawej strony. Zyskał wyrazistość i własny elektorat. Bez wątpienia będzie dalej grał radykalną i eurosceptyczną nutą, spychając PiS do centrum i bijąc w jego symbol – premiera Morawieckiego. Wzrost SP i spadek poparcia dla Konfederacji to bez wątpienia przepływy w ramach tego samego elektoratu. Na dłuższą metę nie mają jednak (prócz kwestii przywództwa) znaczenia; dysponujące ponad 10-proc. poparciem radykalne skrzydło prawicy bez wątpienia będzie wykazywało tendencję do jakiejś formy politycznej symbiozy.