Według ministra zdrowia wybory korespondencyjne są bezpieczniejsze niż wybory bezpośrednie.
Niestety minister zdrowia postanowił zachować się jak polityk PiS, a nie profesor medycyny. Ustawa o wyborach korespondencyjnych póki co nikogo nie obowiązuje. Minister Sasin jest natomiast takim dyletantem, że nawet nie wie, ile trwa drukowanie kart wyborczych. Nikt nie wie, jak zapewnić bezpieczeństwo członkom komisji wyborczych w czasach epidemii. Nikt nie wie, jak dostarczyć karty wyborcze wszystkim ludziom, którzy nie przebywają w miejscu zamieszkania, czy obywatelom będącym na kwarantannie. Nikt nie wie, jak zorganizować wybory za granicą. Mam poczucie, że rządzący tracą kontakt z rzeczywistością. Co najgorsze wiedzą, że król jest nagi, ale boją się mu o tym powiedzieć.