Kuba Sienkiewicz: Lekarze znów są winni

Neurolog Kuba Sienkiewicz, lider Elektrycznych Gitar, o nowej płycie „2020”, pandemii, chwili refleksji nad światem oraz o zmianie brzmienia zespołu.

Aktualizacja: 28.04.2020 21:31 Publikacja: 28.04.2020 18:35

Kuba Sienkiewicz: Lekarze znów są winni

Foto: Mat.Pras.

Po premierze „Najwyższego czasu”, który ostrzegał przed katastrofą ekologiczną, nikt się nie spodziewał, że nowa płyta stanie się „dziennikiem czasu zarazy”. Artyści wiedzą więcej?

„Najwyższy pora” pojawiła się w listopadzie, a decyzja, że właśnie tę piosenkę wybraliśmy na singla i do teledysku, była kwestią przypadku. Akurat ten utwór z premierowego materiału mieliśmy gotowy, a atutem był wsparty melodyjną muzyką, zwarty, czytelny tekst Piotra Łojka.

O tym, że łamanie praw natury skończy się samozagładą człowieka i „zostanie czysta czasoprzestrzeń”.

Tak. Premiera płyty została zapowiedziana na początek marca i miała być promowana piosenką okolicznościową „Ósmy trzeci”, związaną z Dniem Kobiet, jednak pandemia wszystko pokrzyżowała. Nowy termin wyznaczaliśmy na 30 kwietnia, czyli ostatni dzień płacenia podatków, bo zauważyliśmy ożywienie dające nadzieję, a pojawiło się też zapotrzebowanie na nowe płyty. Działają firmy kurierskie i sprzedaż wysyłkowa. Ostatecznie zdecydowaliśmy się nadać płycie tytuł „2020”. Jak się okazuje, bardzo pojemny.

Jest pan lekarzem. Jakie były pana obserwacje rozwoju epidemii i reakcji na nią?

Śledziłem media. Na początku panował względny optymizm, wirus wydawał się mniej groźny od grypy, a potem informacje zaczęły być sprzeczne. W końcu zastosowano ograniczenia i środki ostrożności znacznie większe niż przy grypie. Obecnie funkcjonowanie służby zdrowia bardzo się zmieniło. Wstrzymano większość procedur planowych. W publicznych i prywatnych poradniach specjalistycznych przeważają konsultacje telefoniczne lub wideo. To może wystarczyć przez jakiś czas na przykład w psychiatrii i w neurologii przy kontroli objawów ruchowych, ale na dłuższą metę obróci się przeciw pacjentom.

Powiedzmy o piosenkach „W każdym futerale” o chęci odizolowania się czy „Exit”.

Piosenka „Exit” ironizuje o absurdalności i przewlekłości brexitu. „W każdym futerale” opowiada o chwilowym stanie ducha z potrzebą odcięcia się od świata, przypadkiem utwór zgrał się z zamknięciem w domach. Osobiście odczułem epidemię, bo odpadły mi koncerty i mam więcej czasu. Dobrze mi to zrobiło, ponieważ byłem za bardzo nakręcony w swoich dwóch zawodach. Oczywiście, nie jestem piewcą zarazy, ale ważne, żeby minusy nie przysłoniły nam plusów. Jest okazja pomyśleć, jak dużo pracy i konsumpcji potrzebujemy. Jesteśmy świadkami, jak przyroda nieco odżywa, kiedy człowiek odpuścił.

Elektryczne Gitary „2020” SP Records CD, 2020

Elektryczne Gitary „2020” SP Records CD, 2020

Arek

Teksty mówią też o powracającym militaryzmie i ucieczce od wolności.

To „Ludzie chcą wojny” opisuje destrukcyjną naturę ludzką z dążeniem do samozagłady. Jest odpowiedzią na najnowszą piosenkę Paula McCartneya „People Want Peace”. „Wolność jest straszna” zachęca, żeby dbać o wolność, bo jest krucha i łatwo znika. Skutecznej walce z epidemią sprzyja solidarność społeczna, sprawna służba zdrowia i demokracja, a nie rządy autorytarne, jak się niektórym wydaje.

A co zrobić z bohaterem „Medytacji wiejskiego listonosza” Skaldów, który wiezie „od wujka list”?

Na pewno wiezie karty wyborcze. Zejdźmy z drogi! Niech jedzie dalej. Pamiętajmy o solidarności społecznej. Niedopuszczalne są dyskryminujące zachowania wobec służby zdrowia. To rodem ze średniowiecza.

Jednak pojawia się też płomyczek nadziei w piosence „Cuda dzieją się”, bo „kiedy jest ciemno, zrobi się jasno”.

Ale „jak się zapali, to może zgasnąć”, bo to piosenka o tym, że zwykłe zdarzenia codzienne możemy interpretować jako nadzwyczajne. Czasem za bardzo, wtedy pojawia się podatność na teorie spiskowe.

Zerwaliście z gitarowym brzmieniem, dodając elektronikę i parodię disco polo.

W takim stylu utrzymana jest „Pisia Gągolina”, do której teledysk ukaże się w czerwcu, nakręcony na Teneryfie jeszcze przed zamknięciem granic.

Ale skąd ta zmiana?

Produkowaliśmy płyty samodzielnie od początku. Brzmienie było niezmienne i uznaliśmy, że jedną z konsekwencji jest to, że poza nagraniami z płyty „Historia” i „Czasowniki” na nowe przestano już reagować. Dlatego zdecydowaliśmy się przekazać produkcję płyty Sławkowi Pietrzakowi, szefowi SP Records.

Fani Pearl Jam protestowali po elektronicznym singlu.

Jest też inny powód. Już dawno temu byłem fanem zespołu Everything but the Girl, którego brzmienie oparte jest na ciepłym głosie wokalistki i elektronicznych aranżacjach. To wpisuje się w nasz styl, który od początku tworzyły wieloznaczne teksty i proste granie, co daje efekt niedosłowności.

A co będzie z koncertami?

To jest pytanie z gatunku „do wróżki”. Na pewno skorzystam z możliwości, jakie dają wideotransmisje. Jedna już się odbyła w cyklu „Artystycznej izby przyjęć SP Records” dzięki pomocy artystycznej izby przyjęć SP Records, ale nie byłem wtedy na nią przygotowany. Chodzi o to, że transmisje na YouTubie i FB mają 20-sekundowe opóźnienie, co uniemożliwia naturalne podczas koncertów interakcje. Można tylko czytać wpisy internautów. Jednak każda forma ma swoje zalety. Wideotransmisja zapewnia kameralność. Ja gram z domu – słuchacze są w domach, można więcej powiedzieć, trzeba tylko świadomie zbudować dramaturgię.

Po premierze „Najwyższego czasu”, który ostrzegał przed katastrofą ekologiczną, nikt się nie spodziewał, że nowa płyta stanie się „dziennikiem czasu zarazy”. Artyści wiedzą więcej?

„Najwyższy pora” pojawiła się w listopadzie, a decyzja, że właśnie tę piosenkę wybraliśmy na singla i do teledysku, była kwestią przypadku. Akurat ten utwór z premierowego materiału mieliśmy gotowy, a atutem był wsparty melodyjną muzyką, zwarty, czytelny tekst Piotra Łojka.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Michał Gulczyński: Kiedy nierówność działa na niekorzyść mężczyzn, Unia Europejska nie widzi problemu
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Nowy rząd robi z Operą Narodową to, co PiS ze stadniną w Janowie Podlaskim
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk musi robić marsową minę na posiedzeniach sztabu, a Jacek Sutryk nagrywać się na wałach
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Watykańskie uspokajanie sumień w sprawie Medziugorie
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Skąd pochodzą miliardy euro obiecane przez Ursulę von der Leyen?