Dubieniecki w polityce – krótki żywot medialnej wydmuszki

Jarosław Kaczyński, dystansując się od Marcina Dubienieckiego, znacznie zmniejszył możliwość atakowania PiS hakami w kampanii wyborczej

Publikacja: 04.03.2011 20:39

Jarosław Kaczyński, Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki w wieczór wyborczy 2010 roku

Jarosław Kaczyński, Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki w wieczór wyborczy 2010 roku

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

– W co naprawdę gra Marcin Dubieniecki? – to pytanie coraz częściej zadają sobie w nieoficjalnych rozmowach politycy PiS. Ci z nich, którzy jeszcze pół roku wcześniej chętnie przyznawali się do znajomości z zięciem tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, widząc w tym szansę na zrobienie politycznej kariery, teraz, jeśli w ogóle o tym mówią, to tylko nieoficjalnie. I równie nieoficjalnie dodają, że dla osób ze świata polityki Dubieniecki stał się "trędowaty". Wszystko przez niedawne informacje medialne dotyczące męża Marty Kaczyńskiej.

W środę "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że młody Dubieniecki zarejestrował na siebie spółkę MD Invest Group, która w rzeczywistości należy do skazanego za kierowanie grupą przestępczą Tomasza M. ps. Matucha. Z kolei w piątek TVP Info poinformowała, że Dubieniecki i Robert Draba, szef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, założyli spółkę z Adamem S. skazanym za wyłudzenie z PFRON ponad 120 tys. zł i ułaskawionym przez Lecha Kaczyńskiego.

Mąż Marty Kaczyńskiej jeszcze do niedawna brylował w mediach, przekonując, że na pewno znajdzie się na liście wyborczej PiS. Te spekulacje ucichły dopiero, gdy Jarosław Kaczyński zdecydowanie, m.in. w wywiadzie dla "Uważam, Rze", wykluczył taką możliwość.

Według politologa dr. Rafała Chwedoruka: – Nigdy nie było poważnych perspektyw, by Dubieniecki zaistniał w polityce. PiS go nie potrzebuje. Jeśli chodzi o pewien symbol mitu smoleńskiego, jest przecież sam Jarosław Kaczyński.

Zdaniem niektórych polityków PiS niedawna deklaracja Kaczyńskiego o niewystawieniu na listach Dubienieckiego rozbroiła tykającą bombę. Jak tłumaczy inny politolog, dr Artur Wołek: – PiS jest przecież partią rodzinną, więc mogło się tak zdarzyć, że gdzieś w terenie lokalni działacze, chcąc się przypodobać Kaczyńskiemu, ogłosiliby, że Dubieniecki znajdzie się na ich liście wyborczej.

W kuluarowych rozmowach politycy PiS cieszą się, że odcinając się od Dubienieckiego, osłabili możliwość ewentualnej gry kwitami przez politycznych rywali. Czy to teoria spiskowa? Niekoniecznie. W 2009 r. Tomasz Tuczapski, wrocławski radca prawny podejrzany o wyprowadzenie pieniędzy z wrocławskich SKOK, który też współpracował z Marcinem Dubienieckim, alarmował, że podczas jednego z pierwszych przesłuchań wypytywano go nie o przedmiot śledztwa, ale o Dubienieckiego i Drabę. – Nie ulega wątpliwości, że chodziło o znalezienie kwitów – mówił "Rz" Tuczapski.

– W co naprawdę gra Marcin Dubieniecki? – to pytanie coraz częściej zadają sobie w nieoficjalnych rozmowach politycy PiS. Ci z nich, którzy jeszcze pół roku wcześniej chętnie przyznawali się do znajomości z zięciem tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, widząc w tym szansę na zrobienie politycznej kariery, teraz, jeśli w ogóle o tym mówią, to tylko nieoficjalnie. I równie nieoficjalnie dodają, że dla osób ze świata polityki Dubieniecki stał się "trędowaty". Wszystko przez niedawne informacje medialne dotyczące męża Marty Kaczyńskiej.

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem