Mściwość i małostkowość Tuska

Kaczyński jest zdolny zjednoczyć prawicę. Gorzej jest z ludźmi, którzy go otaczają. Mówię o tych paniach, które szepczą mu do ucha, że zawsze były mu wierne i że nie można nagradzać zdrajców – mówi Elizie Olczyk socjolog.

Aktualizacja: 28.12.2013 13:28 Publikacja: 28.12.2013 12:00

Jadwiga Staniszkis

Jadwiga Staniszkis

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Rz: W przyszłym roku rusza maraton wyborczy. Mamy wybory do Parlamentu Europejskiego i do samorządów. Czy doprowadzą do przemeblowania sceny politycznej?

Jadwiga Staniszkis:

Przemeblowania można by oczekiwać od najmłodszej partii, czyli od Polski Razem Jarosława Gowina. Sęk w tym, że dla niej sekwencja wyborów jest niewygodna. Jeżeli wszyscy jej liderzy wystartują w wyborach europejskich i nie daj Boże zdobędą mandaty, to zajęci nowym typem działalności nie będą mogli zbudować skutecznie działającej partii. Tak było z Pawłem Kowalem i PJN. A ugrupowanie Gowina najwięcej miałoby do powiedzenia w polityce krajowej. Tym bardziej że zamierza prezentować się jako partia nie oligarchiczna, tylko grupa przywódców, która ma konkretny i niestereotypowy program. Gdyby pokazali nową jakość w polityce, sięgnęli po młodych ekonomistów, wyeksponowali Annę Streżyńską, postawili na deregulację rynku, która oznacza mniejsze wydatki dla konsumentów, to mają szansę się przebić. Ale w programie europejskim nie ma na to miejsca.

Partia Gowina powinna odpuścić sobie wybory europejskie?

Powinni to zrobić, bo mogą się zużyć. Jednak ryzykują, że znikną ze sceny. Na ich miejscu jednak wyszłabym z przesłaniem, że są ugrupowaniem, które ma dużo do zrobienia w kraju i dlatego odpuszczają wybory europejskie. Wysłanie wszystkich do Brukseli oznacza ich koniec.

Część komentatorów uważa, że partia Gowina ma szansę wejść do Sejmu tylko wówczas, gdy dojdzie do dalszej erozji Platformy Obywatelskiej. Będziemy w przyszłym roku obserwowali takie zjawisko?

W PO widać strategię ostatnich okopów. Premier Donald Tusk otoczył się ludźmi w pełni od niego zależnymi, bez własnego zaplecza, takimi jak Ewa Kopacz. Poza tym przesunął Pawła Grasia, którego główną umiejętnością jest wpływanie na media, z rządu do partii. Prawdopodobnie jest to próba tworzenia sprzyjającego klimatu wokół PO, dzięki ręcznemu sterowaniu mediami. Już widać, jak zręcznie podrzucane są mediom materiały umożliwiające atakowanie poszczególnych ludzi, np. z PiS. To nie poprawi notowań Platformy, ale utrudni życie PiS.

Czy marginalizacja Grzegorza Schetyny, niegdyś polityka numer dwa w Platformie, będzie miała wpływ na partię?

Schetyna nie jest człowiekiem, który będzie knuł wewnątrz partii. Ale sposób, w jaki Tusk go potraktował, jego mściwość i małostkowość, wielu ludziom w PO się nie podoba. Wystarczy posłuchać Jana Rulewskiego, który otwarcie mówi, że nie akceptuje oddania pełni władzy premierowi. Inni działacze myślą podobnie. Nieprzypadkowo podczas głosowania nad nowym zarządem partii Schetynę poparła prawie połowa Rady Krajowej. To dowodzi, że w PO narasta niechęć do jedynowładztwa Tuska, które on sam mylnie uważa za przywództwo. Zresztą PO zagrożona jest nie tylko małostkowością lidera, ale także intensywnie uprawianym klientelizmem.

Partię Gowina mogą zużyć wybory do Parlamentu Europejskiego

Co pani ma na myśli?

Weźmy zapowiadaną zmianę kierunku wydawania ogromnych pieniędzy na zbrojenia. Kupujemy czołgi w Niemczech, robimy jakieś zakupy we Francji, a wszystko po to, żeby wesprzeć starania kilku osób, np. Radosława Sikorskiego, o posady.

Ma pani na myśli posady międzynarodowe?

Europejskie i NATO-wskie. Taka polityka uderza w interesy rodzimego przemysłu zbrojeniowego.

Każdy kontrakt rządowy to tysiące miejsc pracy dla wysokiej klasy specjalistów. Przekierowanie miliardów złotych z rynku krajowego na zagraniczny oznacza, że można się spodziewać jakiejś reakcji ze strony naszych producentów, wśród których roi się od oficerów dawnych służb. A oni potrafią skutecznie uderzać.

Powinniśmy się spodziewać w przyszłym roku protestów zbrojeniówki?

Raczej w 2015 roku przed wyborami parlamentarnymi. Ale już w przyszłym roku rozpoczną się ataki na Tuska z tego powodu. To będzie sprzyjało przeorientowaniu sceny politycznej. A gdyby PiS się zachowywało mądrzej, to przetasowanie nastąpiłoby bardzo szybko.

Mądrzej, czyli jak?

PiS powinno dążyć do zjednoczenia całej prawicy. To jest dla nich kluczowa sprawa. A jeżeli to jest niemożliwe, to przynajmniej powinna paść zapowiedź współpracy z Gowinem po wyborach. PiS pokazałoby w ten sposób swoją otwartość, a Gowin miałby perspektywę powrotu do układu rządzącego.

Czy Jarosław Kaczyński jest zdolny do tego, żeby jeszcze raz zjednoczyć całą prawicę, w tym tych wszystkich, którzy od niego odeszli?

Jarosław Kaczyński jest do tego zdolny. Gorzej jest z ludźmi, którzy go otaczają. Mówię o tych paniach, które szepczą mu do ucha, że zawsze były mu wierne i że nie można nagradzać zdrajców. O starych działaczach, którzy wycinali lepszych od siebie i manipulowali prezesem. Oni wszyscy nie chcą zjednoczenia prawicy. A Kaczyński już nad tym nie panuje. Obawiam się, że powrót Adama Hofmana na stanowisko rzecznika partii jeszcze bardziej zabetonuje PiS.

Czy może dojść do takiej sytuacji, że PiS mimo sprzyjających okoliczności, czyli kryzysu i zużywania się partii rządzącej, nie wygra wyborów?

Wygra ten, kogo poprze „Solidarność", która ostatnio najtrafniej odczytuje oczekiwania społeczne. Związki domagają się np. żeby w Polsce wygrywały przetargi firmy, które 70 proc. załogi zatrudniają na etatach. Mówią, że większa sprawiedliwość w dochodach obywateli pobudza rozwój gospodarki, a coraz mniejszy udział płac w PKB, mimo wzrostu wydajności pracowników, jest dla tego rozwoju niebezpieczny. Tymczasem PiS, bojąc się etykietki populizmu, nie podchwyciło tych postulatów i w rezultacie jego stosunki z „Solidarnością" znacznie się ochłodziły.

Pewnie nie na długo, bo związkowcy potrzebują partii politycznych, żeby realizować swoje postulaty.

Nieprawda. Związki już nie muszą się oglądać na partie, bo mogą swoje sprawy załatwiać bezpośrednio przez Brukselę. Zresztą to się już zaczęło dziać, a przykładem jest interwencja Brukseli w sprawie nadużywania w Polsce umów na czas określony. Związki się zeuropeizowały i znakomicie poruszają się w unijnej biurokracji. Dlatego jeżeli PiS nie odbuduje relacji z „Solidarnością", to straci możliwość dotarcia do wielu obywateli. I zwycięstwo PiS może stanąć pod znakiem zapytania. A w sytuacji złego rządzenia, z jakim mamy do czynienia, kolejna przegrana byłaby kompromitacją.

Rzeczywiście ostatnio notowania PO się poprawiły, a PiS ani drgnęły.

Gdyby doszło do przesunięcia na scenie politycznej, gdyby PiS jeszcze przed wyborami europejskimi zrobiło krok w kierunku Solidarnej Polski i Polski Razem, to dałoby to impuls do wzrostu poparcia. To kosztowałoby Kaczyńskiego kilka mandatów europejskich, ale w przeciwnym wypadku PiS grozi stagnacja na poziomie 30 proc. Dla tej partii to za mało. A bez tego PO, manipulując mediami, może uzyskać dobry wynik i rządzić z SLD.

Kaczyński kiedyś był uważany za wizjonera. Stracił ten dar?

Trudno powiedzieć. Kaczyński jest otoczony przez tak ścisły kordon, że mało kto ma do niego dostęp. Być może on nawet nie zdaje sobie sprawy z realiów politycznych. Może nie wiedzieć, że konieczny jest strategiczny skok, nawet kosztem większego radykalizmu. I nie chodzi o takie działania jak sięganie po Piotra Glińskiego. Ta karta jest już zgrana. Wygrana wymaga dynamiki personalnej, programowej, wizerunkowej i wyciągnięcia ręki do polityków z młodszego pokolenia, jak np. Kowal, których się odepchnęło.

Mówiła pani o możliwym wspólnym rządzeniu PO i SLD. A czy Sojusz ma szansę przeskoczyć Platformę i zepchnąć ją na trzecią pozycję?

Nie ma takiej możliwości. Już Graś tego dopilnuje. 15 proc. poparcia to ich górna granica. SLD nie ma przemyślanej strategii. Wyskakiwanie na rok przed wyborami samorządowymi z pomysłem na nowy podział administracyjny jest niepoważne. Wywołuje niepokój lokalnych polityków, a poza tym regiony lada moment będą miały do wzięcia duże pieniądze. Choć sama idea powrotu do 49 województw i likwidacji powiatów jest słuszna. Powiaty to absolutny przeżytek, który tylko generuje koszta. Zamiast sztywnych podziałów należałoby postawić na nowoczesny sposób zarządzania, czyli na tzw. funkcjonalne terytoria bez sztywnych granic administracyjnych, gdzie buduje się współpracę i zarządzanie w zależności od warunków i łączy to z budżetem zadaniowym. Gdyby taki pomysł zgłosił SLD, to sytuacja wyglądałaby inaczej. A tak widać, że Leszek Miller coś zasłyszał i się na to rzucił.

Czy Europa Plus odegra jakąś rolę na scenie politycznej?

Nie. Może wystawić listy do Parlamentu Europejskiego, ale nie widać tam ani spójności, ani zapału. Janusz Palikot, który popiera szefa frakcji europejskich liberałów, nie może aspirować do elektoratu lewicowego. Aleksander Kwaśniewski nie ma co liczyć na posadę europejską, m.in. dlatego że jego misja na Ukrainie okazała się nieskuteczna. Jeździł tam z 80 razy, a mimo to nie przewidział rozwoju sytuacji, a więc nie uprzedził Unii o możliwym zwrocie Ukrainy ku Rosji. Myślę, że Kwaśniewski osiądzie na swoich bezpiecznych pieniądzach i nie będzie się angażował w Europę Plus. Tym bardziej że do tej inicjatywy przystąpili ludzie, którzy po prostu chcą dla siebie mandatów. Takie rzeczy się nie udają.

Na granicy progu wyborczego balansuje PSL. Czy utrzyma się na scenie?

Ludowcy bez wątpienia tracą poparcie, ale na własne życzenie. Janusz Piechociński, ku mojemu zaskoczeniu, okazał się słaby w bieżącym rządzeniu. Jego partia nie przedstawiła żadnej koncepcji w sytuacji, gdy zmienia się wspólna polityka rolna Unii. Ministrowi rolnictwa Stanisławowi Kalembie nie udało się ani połączyć agencji, ani uszczelnić obrotu gruntami na ziemiach zachodnich, tak by nie były wykupywane przez cudzoziemców, ani zwiększyć obszarów małych gospodarstw. Dlatego PSL traci wyborców m.in. na rzecz PiS, które dzisiaj lepiej rozumie problemy wsi. Ale PSL mimo wszystko przetrwa jako ugrupowanie parlamentarne. Tak więc paradoksalnie mimo głębokiego kryzysu rządzenia konieczna radykalna zmiana na scenie politycznej może się nie udać.

Rz: W przyszłym roku rusza maraton wyborczy. Mamy wybory do Parlamentu Europejskiego i do samorządów. Czy doprowadzą do przemeblowania sceny politycznej?

Jadwiga Staniszkis:

Pozostało 99% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki