Rz: W przyszłym roku rusza maraton wyborczy. Mamy wybory do Parlamentu Europejskiego i do samorządów. Czy doprowadzą do przemeblowania sceny politycznej?
Jadwiga Staniszkis:
Przemeblowania można by oczekiwać od najmłodszej partii, czyli od Polski Razem Jarosława Gowina. Sęk w tym, że dla niej sekwencja wyborów jest niewygodna. Jeżeli wszyscy jej liderzy wystartują w wyborach europejskich i nie daj Boże zdobędą mandaty, to zajęci nowym typem działalności nie będą mogli zbudować skutecznie działającej partii. Tak było z Pawłem Kowalem i PJN. A ugrupowanie Gowina najwięcej miałoby do powiedzenia w polityce krajowej. Tym bardziej że zamierza prezentować się jako partia nie oligarchiczna, tylko grupa przywódców, która ma konkretny i niestereotypowy program. Gdyby pokazali nową jakość w polityce, sięgnęli po młodych ekonomistów, wyeksponowali Annę Streżyńską, postawili na deregulację rynku, która oznacza mniejsze wydatki dla konsumentów, to mają szansę się przebić. Ale w programie europejskim nie ma na to miejsca.
Partia Gowina powinna odpuścić sobie wybory europejskie?
Powinni to zrobić, bo mogą się zużyć. Jednak ryzykują, że znikną ze sceny. Na ich miejscu jednak wyszłabym z przesłaniem, że są ugrupowaniem, które ma dużo do zrobienia w kraju i dlatego odpuszczają wybory europejskie. Wysłanie wszystkich do Brukseli oznacza ich koniec.