Wróciły koszmary

Po nieoczekiwanym zwycięstwie nad Niemcami w meczu ze Szkocją reprezentacja Polski wróciła do swojej normalnej dyspozycji.

Aktualizacja: 15.10.2014 01:24 Publikacja: 15.10.2014 01:24

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Remis jest kiepskim wynikiem. Jeśli chcemy awansować do finałów mistrzostw Europy, nie możemy tracić punktów na własnym boisku.

O ile w spotkaniu z Niemcami Polacy koncentrowali się wyłącznie na przeszkadzaniu przeciwnikowi i wyprowadzaniu kontr, o tyle z inaczej grającymi Szkotami należało konstruować akcje ofensywne. Przeszkadzanie jest dużo łatwiejsze, żeby  zaatakować bramkę przeciwnika, trzeba większych umiejętności. Wydawało się, że trener Adam Nawałka o tym wie. Wystawienie w pomocy Krzysztofa Mączyńskiego świadczyło o tym, że nie bardzo. Mączyński nie dorósł do reprezentacji, o czym wiadomo nie od dziś. To, że strzelił bramkę z podania szkockiego obrońcy, to niewielka zasługa. On miał przede wszystkim konstruować akcje, a głównie tracił piłkę.

O ile po nim nie oczekiwałem niczego, o tyle grający obok Grzegorz Krychowiak bardzo zawiódł. Dobry w Sewilli, w reprezentacji zagrał słabo i z Niemcami, i ze Szkocją. Nie miał kto przytrzymać piłki, podać do napastników, więc nic dziwnego, że w pierwszej połowie Polacy nie oddali ani jednego strzału (z wyjątkiem gola-prezentu). Znowu zagubiony był Robert Lewandowski (fakt, że mocno kopnięty na początku gry), który pierwszy i jedyny groźny strzał oddał dopiero w 79. minucie.

Zamiana Macieja Rybusa na Waldemara Sobotę nic nie dała. Obydwaj są żenująco słabi, podobnie jak Kamil Grosicki, który może błyszczeć na tle obrońców Gibraltaru. Żaden z nich nie nadaje się do gry w reprezentacji, o jakiej marzymy, i wiadomo o tym nie od dziś.

Trener trzyma się tych samych zawodników, jakby nie widział ich wad. Skoro gołym okiem widać słabość całej trójki bocznych pomocników, dlaczego wypuścił na boisko Michała Żyrę dopiero na dwie ostatnie minuty? Dlaczego nie wprowadził od początku Sebastiana Mili. Tylko on w tym towarzystwie wie, co zrobić z piłką, i to nieprawda, że nie ma sił na 90 minut. Kiedy wszedł, przeprowadził najładniejszą akcję meczu, po której o mało nie padła bramka. I mimo 32 lat walczył z większym zapałem niż niejeden jego partner.

Cała linia obrony, z Wojciechem Szczęsnym włącznie, lepiej grała z Niemcami niż ze Szkocją. Kiedy przeciwnik atakuje bez przerwy, obrońcy i bramkarz grają jak w transie. Szkoci atakowali z rzadka i być może to uśpiło dwukrotnie całą obronę.

Jedynym wygranym piłkarzem obydwu meczów jest Arkadiusz Milik. Jego bramka była nie do obrony. Peany dla wszystkich po zwycięstwie nad Niemcami trzeba teraz zamienić na krytykę. Nie chciałbym, aby Adam Nawałka przeszedł do historii wyłącznie z powodu tego zwycięstwa. Mam jednak nieodparte wrażenie, że jego wpływ na to, co się dzieje na boisku, jest niewielki, a dobór zawodników i taktyki nie świadczy o trenerze najlepiej.

Po trzech meczach Polska jest liderem grupy i to dobra wiadomość. Żeby na tym miejscu pozostać, trzeba będzie w następnych  spotkaniach grać znacznie lepiej niż ze Szkocją. Bo liczenie na to, że w każdym meczu będziemy mieli tyle szczęścia co z Niemcami, zaprowadzi nas na manowce.

Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa