W niedzielę minęło ultimatum, które Strajk Kobiet postawił rządowi. Jak można się było spodziewać, cud nie nastąpił i postulaty OSK nie zostały spełnione. Co teraz?
Władysław Frasyniuk w „Newsweeku" wzywa Martę Lempart do założenia organizacji politycznej i daje jej na to 10 dni, bo inaczej „po raz kolejny s...my rewolucję". Lempart za to odcina się od polityki, ale w „GW" przyznaje, że chciałaby zostać „drugim Kuroniem".
Czy ktoś, kto tak widzi swoją przyszłość, kto startował w różnych wyborach albo się o to starał, jest politykiem? Polityczką? No pewnie, że jest. Ale czy to jest epitet? Nie jest. Co prawda żyjemy w kraju, w którym bycie politykiem traktowane jest jako coś obraźliwego, ale to pewnie dlatego, że przedstawiciele tego zawodu średnio dają sobie radę w pracy. I nie ma co udawać, że bez polityki da się coś załatwić.
Kto – skoro nie chce tego robić Jarosław Kaczyński – zrealizuje postulaty OSK? Koalicja Obywatelska? Raczej nie. Jedyne, co może zrobić, to wpuścić parę działaczek na swoje listy, a Marcie Lempart dać nawet miejsce biorące. Lewica pewnie mogłaby więcej, ale relacje z OSK ma skomplikowane. Teraz liderki Strajku powinny więc podtrzymywać opór przeciw polityce obecnej władzy, dysponując sprawnymi kanałami przekazu i nośnymi społecznymi ideami, wciąż prowadząc podjazdową wojnę o wyrok Trybunału kierowanego przez Julię Przyłębską. I odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie dokładnie formy działania na ulicy są na dłuższą metę dopuszczalne w pandemii. Chodzi nie tylko o marsze, ale też o komunikację publiczną, grupowanie się w różnych miejscach i obecność na ulicach osób starszych. To powinno być przecież starannie przemyślane, choćby po to, by władza nie mogła straszyć protestami.
Władza znalazła się natomiast w sytuacji partyzantów na wyrębie. Celować w nią może każdy, a szczególnie swoi. Grupa Ardanowskiego nawet już zaczęła strzelać. Do posiedzenia Sejmu jest jeszcze trochę czasu (wyznaczono je na 18–19 listopada), ale pomysłów wyjścia z pata z wyrokiem TK nie widać. Uaktywnił się za to koalicjant, specjalista w zakresie dolewania benzyny do ognia. Minister w KPRM Michał Wójcik i europoseł Patryk Jaki, jak informują media społecznościowe, koordynują prace nad „projektem poselskim Solidarnej Polski pomocy dla kobiet w ciąży, u których dzieci wykryto wady letalne, oraz dla dzieci z niepełnosprawnościami". W pierwszej opublikowanej w niedzielę informacji kobiety miały być „kierowane do hospicjów perinatalnych" pod profesjonalną opiekę „lekarzy, psychologów i duchownych". W kolejnej wersji tryb gramatyczny zmienił się na warunkowy. Co ciekawe, małżonek i ojciec w wizji pomocy Solidarnej Polski nie występuje wcale.